Gość 36 d 18.01.2019 21:20

Szczęść Boże,
1.W tym portalu nieraz można było przeczytać że grzechem jest picie za dużo lub zbyt często alkoholu. Moje pytanie jak należy rozumieć za często picie? Czy jeśli osoba dorosła gdy lubi sobie wypić lampkę wina po pracy to już jest grzech ciężki gdy będzie to przez dłuższy czas?

2. Gdy organizuje się przyjęcie, jakąś imprezę domową to podawanie na stół zbyt dużo alkoholu to grzech ciężki, przecież każdy ma swój rozum a nikt nikogo nie zmusza do picia.

3. Wiem że sporadyczne jedzenie mięsa w piątek jest grzechem lekkim a czy jedzenie zup ( wywarów mięsnych) lub skwarków jest wogóle grzechem jeśli chodzi oczywiście o piątek?

Odpowiedź:

1. Częstość picia... Wszyscy specjaliści twierdzą, że regularne picie to spore zagrożenie alkoholizmem. Większe niż sporadyczne upijanie się. Jedna lampka wina to nie problem, ale i od jednej łatwo się uzależnić. Z czasem i dwie nie są przez pijącego uważane za problem, a potem i trzy i jeszcze coś mocniejszego. Obiektywnie rzecz biorąc zaczyna się jednak problem z alkoholem.... Bo problem w tym, że organizm czy sam człowiek się tak przyzwyczaja, że trudno mu bez tej lampki funkcjonować. A to już niedobrze. Jeśli muszę - choćby jedną lampkę - to jestem uzależniony. I jeśli zrezygnowanie wymaga ode mnie wysiłku, to też nie jest to dobrze. Niezagrożony nałogiem nie jest ten, kto mówi, że może w każdej chwili przestać w ogóle pić, ale raczej ten, kto... zapomina, że miał się napić. Jeśli wieczorem muszę się napić i koniec - to zły sygnał. Jeśli jednak zdarza się często, ze choć planuję wcześniej, że się napiję, ale najnormalniej o tym zapominam, to znak, że jeszcze nic się nie dzieje.

Nałóg to nie kwestia uzależnienia chemicznego. Ono, owszem, też jest tu istotne, ale stosunkowo łatwo z tego wyjść. Znacznie trudniej wyjść z tego, co się dzieje w głowie; z przyzwyczajenia, że muszę się napić, bo bez tego nie wyobrażam sobie wieczoru...

2. Gospodarz powinien jednak uważać ile alkoholu podaje. Każdy decyduje sam, wiadomo, ale wiadomo przecież, że niektórzy jak widza, to nie umieją sobie odmówić...

3. W piątek mamy nie spożywać pokarmów mięsnych. Wywar raczej mięsem nie jest. Skwarki... Nie wiem. W sumie też nie mięso. Tyle że w sumie ideą postu nie jest ścisłe przestrzeganie zasad dotyczących pokarmów, ale umartwienie. Jak zjesz coś, co nie wydaje ci się mięsem, a w sumie nim jest to nic się nie stanie. I odwrotnie, jak zjesz coś, co wydaje ci się mięsem, a nim nie jest to w porządku to nie będzie. Ot, taka parówka. Mówi się, że niektórych niewiele mięsa. Ale uważamy to za mięso, prawda?

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg