Gość 28.07.2018 22:14

Szczęść Boże.

Czy pokusa, słabość, uleganie im, i w konsekwencji grzech jest zawsze związane z chceniem? Nie tylko z chceniem ulegnięcia pokusie, ale czy ulega się jej dlatego, że to czego dotyczy pokusa nam się podoba, lubimy to i to wybieramy?

Tu przypomina mi się słowo „dobrowolnie”. No właśnie, czy każde ulegnięcie słabości i pokusie jest zawsze dobrowolne, że jakby dobrowolność = chcenie = ja chcę tego? Samo słowo słabość czy nie mówi o posiadaniu upodobania w czymś, chcenia czegoś, na przykład złego? Chce się jakiegoś zła, bo jest przyjemne? Na chwilę? I dla tej chwili porzuca się zbawienie jak Ezaw?

Kolega z pracy spytał mnie dlaczego przychodzę do pracy. A ja mówię, że nie chcę przychodzić, ale muszę. A on mówi, że nie ma czegoś takiego. Mówi, że jeśli przychodzę, to znaczy że chcę przychodzić. Dziwne to jego rozumowanie, ale może coś w tym jest. Ja sobie myślałem, że najchętniej to bym leżał i nic nie robił i może nie chodził do pracy, ale chodzę do niej by zarobić i spełnić przykazanie o „pracy 6 dni” – choć w soboty nie chodzę do pracy…, i przykazanie by było spełnione „kto nie chce pracować, niech też nie je”. A że jem, to muszę pracować. Hmm, „kto nie chce pracować” – no właśnie ---> ja nie chcę (mógłbym powiedzieć koledze z pracy), no ale pewnie bym umarł z głodu (jeśli literalnie miałbym wypełnić dalszą część tego przykazania i być sprawiedliwy), lub nie umarł, bo żerował bym i pasożytował na rodzinie, ale zachowywał bym się wtedy niesprawiedliwie i nie dbał o swoich i domowników może. I kradł bym w ten sposób jedzenie i dach nad głową od nich za darmo.

Więc nie wiem jak to jest z tym chceniem. Czy jeśli zgrzeszyłem, uległem słabości, pokusie, to znaczy, że tego chciałem? To znaczy, że podoba mi się zło? To niebezpieczne jest, bo chyba wniosek byłby taki, by nie ulegać pokusom w ogóle. Tu może jest to słowo by opierać się aż do krwi grzechowi, pokusie, jak Jezus. Bo czy jakby pokusa = chcenie? Bo sąd ma polegać na tym, że bardziej się chce zła niż dobra jakby, co się bardziej umiłuje. Pytanie, jak mieć chcenie tego co zgodne z Wolą Boga i z tym co się Jemu podoba i by nam się to samo podobało i byśmy tego samego co On chcieli. Wtedy może pojęcie pokusa nie miałoby znaczenia? Choć może nie, nie wiem.

Ogólnie widzę jakby taki wniosek, nie wiem czy dobry, że jakby każde ulegnięcie słabości, pokusie, zgrzeszenie, świadczy o tym, że tego zła chcieliśmy i je wybraliśmy i, co o zgrozo – kochamy to zło i tę marność. Więc Boże ratuj.

Jak to jest?

Odpowiedź:

Może tak... Grzechem nazywamy zło w jakiejś mierze zależne od człowieka. Jeśli zło nie zależy od człowieka - np, choroby, kataklizmy, ale i działanie człowieka przez sen - to wtedy nie mówimy o grzechu, złu moralnym ale o złu pozamoralnym.

W grzechu mamy więc zawsze jakieś zło. Do tego jednak trzeba mniej czy bardziej świadomego działania. W dwóch wymiarach: świadomości, że człowiek działa (np, nie przez sen) i ze to, co robi, jest złe. Jeśli zupełnie brak takiej świadomości, nie ma najmniejszego grzechu. Potrzeba też trzeba dobrowolności czynu. Czyli działania wolnego od przymusu. Przymus może pochodzić z zewnątrz (np. szantaż) albo z wnętrza (np. nałóg). Im mniejsza dobrowolność czynu, tym mniejszy grzech....

W pytaniu chodzi zdaje się przede wszystkim o to ostatnie. Trzeba więc chyba powiedzieć, że przymus ma bardzo różne stopnie nasilenia. I wiele w jego odbiorze zależy też od tego, kto jest przymuszany. Ot, ów przymus pójścia do pracy. Ma rację kolega mówiąc, że to nie znowu taki absolutny przymus, bo można przecież nie przyjść. Podobnie nie ma przymusu, by broniąc swojego życia zabić bliźniego. Nie trzeba, można poświęcić swoje życie. Albo taki szantaż: ujawnię, że zdradzasz żonę, jeśli nie zabijesz sąsiada. Tak, to przymus. Ale wydaje się, że człowiek człowiek nie powinien zgadzać się na większe zło, by zapobiec mniejszemu. Zwłaszcza dużo mniejszemu...

Jak napisałem, ważnym bywa, kogo poddaje się presji. Są ludzie, którzy czują się przymuszeni do jakiegoś działania nawet tym, że ktoś może krzywo na nich spojrzeć. Subiektywnie przymus może być wielki, ale obiektywnie to wcale go nie ma....

No i tak...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg