Gość 25.02.2018 19:53
Katechizm Kościoła Katolickiego punkt 2412 ,,Ci, którzy w sposób bezpośredni lub pośredni zawładnęli rzeczą drugiego człowieka, są zobowiązani do jej zwrotu lub, jeśli ta rzecz zaginęła, oddania równowartości w naturze bądź w gotówce, a także owoców i korzyści, które mógłby z niej uzyskać w sposób uprawniony jej właściciel"
Jak rozumieć to owoce i korzyści które mógł by uzyskać właściciel? Czy chodzi o to że jak ktoś zrobił coś używając rzeczy kradzionej to tą zrobioną rzecz musi oddać razem z tą ukradzioną?
Oddać trzeba. Na pewno. A z tymi "owocami i korzyściami" to bardziej skomplikowane.
Chodzi np. o o sytuację, gdy ktoś kradnie bliźniemu narzędzie pracy. Mowa oczywiście o drogim narzędziu, nie śrubokręcie, który łatwo można kupić nowy. Zabierając komuś jego narzędzie pracy człowiek zabiera mu nie tylko to narzędzie, ale uniemożliwia mu zarabianie. Stąd konieczność jakiegoś wyrównanie krzywdy także w tym zakresie. Np. gdyby ktoś w samym środku żniw ukradł komuś kombajn zbożowy, na którego wypożyczaniu w tym sezonie właściciel zarabiał. Jeśli jednak ktoś zabrał drugiemu np. porcelanową zastawę, to wystarczy jeśli odda ją samą. Bo na tym, ze stoi ona kredensie nikt raczej nie zarabia. Więc kradnąc te naczynia nie pozbawiło się człowieka możliwości zarobienia...
W sytuacjach wątpliwych trzeba by spytać spowiednika. Nie uważam np,. by konieczne było oddanie miliona, kiedy zabrało się komuś dwadzieścia złotych, bo okradziony tłumaczy, ze chciał zagrać w lotto i na pewno wygrałby ten milion. Nie przesadzajmy. Podobnie - posługując się przykładem z pewnej baśni - trudno za zjedzone i niezapłacone trzy jajka zadośćuczynić po paru latach oddaniem 30 kur, które rzekomo mogłyby wykluć się z tych zjedzonych, a nie zapłaconych jajek...
J.