Gość 15.02.2018 14:29
Szczęść Boże!
Na początku chciałabym poinformować, że mam problemy ze skrupułami, pojawiły się silne lęki, obawy czy mogę przyjąć Pana Jezusa w Komunii św.(mimo iż byłam u spowiedzi 2 dni temu) i dlatego bardzo proszę o pomoc. Proszę o ukrycie treści pytania. Otóż chodzi o kwestię upominania bliźniego. Jak wiadomo wczoraj była Środa Popielcowa - dzień, w którym obowiązuje post ścisły. Ja go zachowywałam, ale moja współlokatorka (dzieląca ze mną pokój) nie bardzo. Znamy się już dość dobrze, ona jest osobą wierzącą w Boga, ale ostatnio mam wrażenie jej wiara trochę osłabła, jeśli tak to mogę nazwać (nie chcę oceniać jej wiary, tylko nie wiem jak to nazwać). Może podam przykłady: w ostatnich miesiącach, często w niedziele spóźnia się na Msze Święte (i to tak nieraz gdzieś 10-15 minut) i nie wynika to raczej z nieuwagi, niewyrobienia się,bo wcale jej się nie spieszy, mimo iż widzi która godzina; tylko raczej z przekonania że trochę się można spóźnić.. Oprócz tego czyta horoskopy i zachowuje się trochę tak, jakby w nie wierzyła. Robi zakupy w niedziele i nie widzi nic w tym niewłaściwego. już nie mówiąc o stosunku do aborcji w niektórych przypadkach, eutanazji, antykoncepcji itd. (choć powiedziała, że jako lekarz nie wysyłała by kobiety na aborcję, bo wie, że jest to przeciwko nauce Jezusa). I ja nie wiem, jak w tym wszystkim mam się zachowywać. Staram się dawać dobry przykład swoim życiem, nieraz dyskutowałam z nią na różne tematy, mówiąc, że tak się nie powinno robić, że to jest złe, ale nie we wszystkich sprawach i nigdy nie używałam argumentu że coś może być grzechem ciężkim. I teraz wracając do tego postu. Ona zachowała wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, ale ilościowego już chyba nie. Zastanawiałam się, czy nie powinnam z nią na ten temat porozmawiać, bo może ona nie jest do końca świadoma tego postu. Ma dopiero 21 lat, więc mogła nie być nauczona, że od 18 r.ż obowiązuje post ścisły. I teraz mam wyrzuty sumienia, że z nią na ten temat dobrze nie porozmawiałam i może zgrzeszyła ciężko. A tak w ogóle czy świadome i dobrowolne złamanie postu ścisłego (ilościowego) jest grzechem ciężkim? I czy według Odpowiadającego te lęki teraz są bezpodstawne i nie popełniłam grzechu ciężkiego (zaniedbanie upomnienia) i mogę spokojnie przyjąć Pana Jezusa w Komunii? Bo rozum podpowiada mi, że przesadzam, ale z drugiej strony, boję się że faktycznie zawiniłam tutaj. Wiem, że to pytanie zadawane przeze mnie jest bardzo chaotyczne, za co przepraszam, ale to dla mnie bardzo ważne. Co ja powinnam teraz zrobić? Czy mogę to zostawić tak jak jest, czy powinnam rozmawiać ze współlokatorką o tym, żeby wiedziała na przyszłość, czy dopiero jak następnym razem będzie taka okazja to o tym powiedzieć? Bardzo proszę o pomoc. Dziękuję!
Wiele z nią na te tematy rozmawiasz, więc na pewno nie jest zaniedbaniem upomnienia to, że nie mówisz jej, ze coś tam jest grzechem ciężkim. Spokojnie.
Co do Środy Popielcowej... Nie widzę tu grzechu braku upomnienia. Po pierwsze, ona post starała się zachować. Jakościowy. A ile można zjeśc, by nie najeść się do syta to już raczej kwestia indywidualna. Trudno w to ingerować i człowieka napominać. Zresztą to w takim wypadku sprawa zbyt błaha, by mogła być grzechem ciężkim, więc i z Twojej strony grzechu ciężkiego z powodu braku upomnienia być nie może.
Jest jeszcze jedno: ludzie którzy mają skrupuły nie powinni raczej upominać. Bo łatwo przesadzają. Naprawdę, czuj się w tej sytuacji niewinna :) Ciężkiego grzechu z cała pewnością nie popełniłaś. A jak lekki... Przy założeniu, że grzech ciężki zaczyna się od kilograma, to Twój, jeśli w ogóle, jest pewnie piórko pierza...
J.