Monika 29.12.2017 00:18
Pytanie będzie o granicę grzechu.
Dla przykładu: grzechem jest zaniedbywanie zdrowia.
Ludzie zwykle zaniedbują zdrowie dlatego, że poświęcają je dla innego dobra. Np. opiekując się małym dzieckiem, pracując itp. Nie sądzę, żebym popełniała grzech przez to, że nie dosypiam wstając w nocy do dziecka.
Jest to też kategoria czynów, gdzie zawsze można zrobić coś "bardziej". Mogę np. wyprowadzić się z miasta, żeby nie wdychać smogu. Mogę kupować wyłącznie zdrowe produkty w sklepach ze zdrową żywnością. Mogę codziennie chodzić na siłownię. Tyle, że jeśli potraktuję to bardzo na poważnie, zaniedbam przez to inne dobre rzeczy - nie będę miała pracy (poza miastem), pieniędzy na inne dobre rzeczy, nawet np. na rekolekcje (wydam na zdrową żywność), ani czasu, nawet na modlitwę (bo będę na siłowni). Trudno mi uwierzyć, żeby Pan Bóg chciał ode mnie czegoś takiego, bo to nie byłoby życie szczęśliwe.
Co w takim razie będzie grzechem zaniedbywania zdrowia? Czy każde zaniedbanie zdrowia jest grzechem?
W podobnym pytaniu kiedyś zalecono mi roztropność. Chyba nie bardzo ją rozumiem. W przypadku innego grzechu, np. kłamstwa, już nikt raczej nie zaleci mi roztropności, tylko radykalizm. "Raczej umrzeć niż zgrzeszyć". Gdybym powiedziała, że chcę skłamać, żeby zadbać o dziecko, dowiedziałabym się pewnie, że nie wolno mi czynić zła, żeby wynikało z tego dobro. Ale już poświęcenie swojego zdrowia dla opieki nad chorym dzieckiem może być nawet uznane za heroizm. Czym grzech kłamstwa różni się od grzechu nie dbania o zdrowie?
Dobro jest definiowane jako zgodność z normami moralnymi. Normą moralną jest "nie kłamać". Normą jest też "nie zaniedbywać zdrowia".
Najpierw wyjaśnienie odnośnie do kłamstwa...
W katechizmie tak o kłamstwie napisano (2484) "Ciężar kłamstwa mierzy się naturą prawdy, którą ono zniekształca, zależnie od okoliczności, intencji jego autora, krzywd doznanych przez tych, którzy są jego ofiarami. Kłamstwo samo w sobie stanowi jedynie grzech powszedni; staje się ono jednak grzechem śmiertelnym, gdy poważnie narusza cnotę sprawiedliwości i miłości".
Grzechem zawsze jest ta jego forma, którą nazywamy oszczerstwem, oczernianiem. To znaczy gdy mówimy o bliźnim coś złego, co nie jest prawdą. Oczywiście nie chodzi tu o niepochlebną opinię (w stylu ale ten człowiek jest głupi - t też może być grzechem, ale nie oszczerstwem) ale o przedstawianie nieprawdziwych faktów (w stylu ten człowiek ukradł pani X pieniądze).
Są jednak sytuacje, gdy prawdy nie należy mówić. Czyli - gdy nie da się inaczej - skłamać. To np. sytuacja, gdyby (potencjalny na razie) morderca pytał, gdzie schowała się jego ofiara. W czasie okupacji w Polsce rzecz stosunkowo częsta. Trudno uznać za grzesznika tego, kto choć wiedział, to nie powiedział, nieprawdaż?
W katechizmie wyjaśniono to szerzej. Przytoczę te wyjaśnienia (KKK 2488-2492).
2488 Prawo do ujawniania prawdy nie jest bezwarunkowe. Każdy powinien dostosowywać swoje życie do ewangelicznej zasady miłości braterskiej. W konkretnych sytuacjach wymaga ona rozstrzygnięcia, czy należy ujawniać prawdę temu, kto jej żąda, czy nie.
2489 Miłość i poszanowanie prawdy powinny kierować odpowiedzią na każdą prośbę o informację lub ujawnienie prawdy. Dobro i bezpieczeństwo drugiego człowieka, poszanowanie życia prywatnego, dobro wspólne są wystarczającymi powodami do przemilczenia tego, co nie powinno być znane, lub do dyskrecji. Obowiązek unikania zgorszenia nakazuje często ścisłą dyskrecję. Nikt nie jest zobowiązany do ujawniania prawdy temu, kto nie ma prawa jej znać.
2490 Tajemnica sakramentu pojednania jest święta i nie może być zdradzona pod żadnym pretekstem. "Tajemnica sakramentalna jest nienaruszalna; dlatego nie wolno spowiednikowi słowami lub w jakikolwiek inny sposób i dla jakiejkolwiek przyczyny w czymkolwiek zdradzić penitenta".
2491 Tajemnice zawodowe, do których są zobowiązani na przykład politycy, wojskowi, lekarze, prawnicy, lub zwierzenia przekazane w tajemnicy powinny być zachowane. Wyjątkiem są szczególne przypadki, gdy zachowanie tajemnicy mogłoby przynieść temu, kto ją powierza, temu, komu ją powierzono, lub osobie trzeciej bardzo poważne szkody, których można by uniknąć jedynie przez ujawnienie prawdy. Informacje prywatne, przynoszące szkodę drugiemu człowiekowi, nawet jeśli nie zostały powierzone w tajemnicy, nie mogą być ujawniane bez poważnej i proporcjonalnej przyczyny.
2492 Każdy powinien zachować sprawiedliwą dyskrecję wobec prywatnego życia innych ludzi. Osoby odpowiedzialne za przekaz informacji powinny zachowywać właściwe proporcje między wymaganiami dobra wspólnego a poszanowaniem praw indywidualnych. Ingerencja środków społecznego przekazu w prywatne życie osób zaangażowanych w działalność polityczną lub publiczną powinna być potępiona, o ile narusza ich intymność i wolność.
Tyle na temat prawdy... A dbałość o zdrowie...
Co znajdujemy w KKK (2288-2291)? Znów przytoczę.
2288 Życie i zdrowie fizyczne są cennymi dobrami powierzonymi nam przez Boga. Mamy się o nie rozsądnie troszczyć, uwzględniając potrzeby drugiego człowieka i dobra wspólnego.
Troska o zdrowie obywateli wymaga pomocy ze strony społeczeństwa w celu zapewnienia warunków życiowych, które pozwalają wzrastać i osiągać dojrzałość. Należą do nich: pożywienie i ubranie, mieszkanie, świadczenia zdrowotne, elementarne wykształcenie, zatrudnienie, pomoc społeczna.
2289 Chociaż moralność wzywa do poszanowania życia fizycznego, nie czyni z niego wartości absolutnej. Sprzeciwia się ona koncepcji neopogańskiej, która zmierza do popierania kultu ciała, do poświęcania mu wszystkiego, do bałwochwalczego stosunku do sprawności fizycznej i sukcesu sportowego. Z powodu selektywnego wyboru, jakiego dokonuje między silnymi a słabymi, koncepcja ta może prowadzić do wypaczenia stosunków międzyludzkich.
2290 Cnota umiarkowania uzdalnia do unikania wszelkiego rodzaju nadużyć dotyczących pożywienia, alkoholu, tytoniu i leków. Ci, którzy w stanie nietrzeźwym lub na skutek nadmiernego upodobania do szybkości zagrażają bezpieczeństwu drugiego człowieka i swemu własnemu - na drogach, na morzu lub w powietrzu - ponoszą poważną winę.
2291 Używanie narkotyków wyrządza bardzo poważne szkody zdrowiu i życiu ludzkiemu. Jest ciężkim wykroczeniem, chyba że wynika ze wskazań ściśle lekarskich. Nielegalna produkcja i przemyt narkotyków są działaniami gorszącymi; stanowią one bezpośredni współudział w działaniach głęboko sprzecznych z prawem moralnym, ponieważ skłaniają do nich.
Zwrócę uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, autorzy katechizmu ostrzegają przed kultem ciała. Chodzi akurat o dzielenie ludzi na gorszych i lepszych pod tym kątem, ale trudno nie dostrzec, ze kult ciała może przybierać i formę obsesji na temat zdrowia. Tymczasem życie i zdrowie nie są wartościami absolutnymi (2289). Mamy się o nie rozsądnie troszczyć, uwzględniając potrzeby drugiego człowieka i dobra wspólnego (2288). Myślę, że w kontekście Pani pytania spokojnie można by tu jeszcze dodać "potrzeby własne". No bo muszę jakoś żyć i zarabiać.
Druga rzecz to to, co wymieniają autorzy katechizmu w kontekście szkodzenia sobie na zdrowiu. Alkohol, tytoń, leki (ich nadużywanie oczywiście), narkotyki. Znamienne prawda? Nie ma tu mowy o tłustej golonce, o oddychaniu brudnym powietrzem, o zbyt krótkim śnie. Jasne, gdy człowiekowi tłusta golonka ewidentnie szkodzi, nie powinien jej jeść. Ale wtedy tez zazwyczaj jej nie je. Ale gdy mu wyraźnie nie szkodzi, a tylko słyszy opinię, ze zbyt częste jedzenie tłustego i tak dalej.... To niby czemu uznać, ze grzeszy? Albo powietrze: a niby jaki człowiek ma wybór czym oddycha? Wyjechać na wieś? Tam powietrze bywa zimą gorsze niż w miastach. A sen... No jasne, jeśli ktoś jest przemęczony a mimo to siedzi po nocach przy komputerze i w coś gra, to szkodzi sobie na zdrowiu. Ale przecież opieka nad dzieckiem czy człowiekiem chorym, to jednak ważny powód, by niedospać, prawda? To element zdrowej troski o dobro drugiego człowieka...
Tak, w tej trosce o własne zdrowie trzeba zachować zdrowy rozsądek. Mówiąc bardziej teologicznomoralnie - kierować się cnotą roztropności i umiarkowania. Myślę, że to co napisałem wyznacza kierunek, w którym miejscu są zdrowe granice tej troski...
J.