Paweł Dąbrowski 04.01.2017 11:13
Witam. Chciałbym poznać opinię odpowiadającego na temat medycyny manualnej, a dokładniej osteopatii. Zajmuję się tematem rehabilitacji zawodowo i często spotykam się z osteopatami. Jest to metoda diagnozowania i leczenia schorzeń przez techniki manualne. Na początku wydawała mi się nieco podejrzana, ponieważ preferuje tzw. "holistyczne podejście", kładąc nacisk na to, że człowiek to jedna całość fizyczno, duchowo, psychiczna i nie można tych płaszczyzn rozdzielać. Rozmawiałem jednak ze znajomymi, którzy ją praktykują i choć faktycznie technika ta dużą uwagę zwraca na to całościowe patrzenie na chorego (włącznie z jego sytuacją rodzinną, społeczną, ekonomiczną itp.), to jednak oddziaływanie jest ograniczone tylko do czysto fizycznych technik manualnych z jednoczesnym przyjęciem założenia, że oddziaływanie na ciało, może wpłynąć na psychikę i ducha. Pomyślałem nad tym i jest to zasadniczo prawda. Cierpienie fizyczne może przecież wpływać na stan umysłu i ducha, a szerzej wszystkie te płaszczyzny oddziałują na siebie i to jest całkowicie normalne. Teoria stojąca u podstaw osteopatii jest jak dla mnie trochę naciągana ale nie odwołuje się w żadnym wypadku do ezoteryki, a jedynie do tego co czysto fizyczne , moim jednak zdaniem dużo w tym myślenia życzeniowego. Nie chodzi nawet oto, że technika jest nieskuteczna, ale o to, że nad jej podstawami teoretycznymi trzeba jeszcze mocno popracować. Jednocześnie znajomy osteopata przestrzegał mnie przed wszelkiej maści szarlatanami, pseudo-osteopatami, łączącymi techniki manualne z bioenergoterapią i innymi dziwactwami - oczywiście nie o taką osteopatię pytam.
Ogólnie muszę powiedzieć, że mimo zastrzeżeń co do wyjaśnień teoretycznych cała ta technika spodobała mi się, szczególnie zaś to patrzenie na człowieka jako na całość, przy jednoczesnym ograniczeniu się do oddziaływania na ciało.
I to jest moje pierwsze pytanie: czy w osteopatii rozumianej jako manualne (mechaniczne) diagnozowanie i leczenie schorzeń odpowiadający widzi coś złego?
Druga sprawa dotyczy jogi, również w kontekście rehabilitacji i fizjoterapii. Poczytałem na temat domniemanych związanych z nią zagrożeń i niektórzy krytycy twierdzą, że w jodze nie można oddzielić tego co fizyczne od tego co duchowe. Przemyślałem to sobie i jeżeli mam przez to rozumieć, że jeżeli oddzielimy całą tą ezoteryczną otoczkę od jogi, to przestaje ona być jogą, to w takim rozumieniu mogę to przyjąć. Nie wydaje mi się jednak, by nie można było zaczerpnąć z niej samych ćwiczeń czy sposobu oddychania, dla celów prowadzenia rehabilitacji. Spotkałem się co prawda z twierdzeniem, że samo przyjęcia danej pozycji, czy oddychanie w jakiś szczególny sposób powoduje, że człowiek otwiera się na działanie demoniczne dla mnie jest to jednak absurdalne. Gdyby ktoś przez ćwiczenia czy oddychanie wprowadzał się w stan zaburzeń świadomości (np. nie oddychając dłuższy czas) to można by na ten temat spekulować, w innym wypadku założenie, że wykonanie określonego ruchu samo w sobie ma jakąś moc szkodzenia nam jest jak dla mnie myśleniem w kategoriach magicznych i trąci idolatrią (tylko tutaj moc ma ruch a nie przedmiot). Uważam, że na przykład ćwiczenia Pilatesa, będące połączeniem jogi, baletu i ćwiczeń izometrycznych to bardzo dobry i skuteczny system, a to że twórcę zainspirowały niektóre fizyczne aspekty jogi to nic złego.
Co odpowiadający o tym sądzi?
Ojejku... Może najpierw krótko, na temat osteopatii...
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że pewne schorzenia można "wymacać" i wyleczyć masażem. Ot, takie bóle pleców. Jeśli są spowodowane zbytnim naprężeniem mięśni. Wiadomo też nie od dziś, że dotykiem można wyczuć też część złamań czy innych podobnych urazów. Na pewno nie można powiedzieć, że to złe. I na pewno nie jest niczym złym masaż, które te będące w skurczu mięśnie chce rozluźnić czy działanie lekarza mające na celu nastawienie złamanej kończyny... Chodziłoby jednak o to, by leczyć w ten sposób tylko to, co można tak leczyć. I nie zaniedbywać innej terapii na rzecz masażu, gdy leczenie tym sposobem na zdrowy rozum nie może przynieść efektu. Ot, gdy np. ktoś się zatruł jedzeniem. Oczywiście nie znaczy to, że nie można próbować znaleźć sposobu, na skuteczne leczenie schorzeń, które dotąd "ręcznie" leczone nie były...
Podejście holistyczne... Częściowo to podejście słuszne. Człowiek jest całością. I choćby takie leczenie bólów kręgosłupa, a pominięcie kłopotów z kolanem bywa niemądre. No bo na bóle pleców przynajmniej trochę może pomóc ruch. A jak tu się ruszać, jak chodzić nie można? Albo jaki sens ma leczenie z depresji, bez leczenia tego, co czasem leży u jej podstaw,np. otyłości? Jasne, człowieka trzeba widzieć w całości. Myślę, ze to wielki błąd współczesnej medycyny, że wielu lekarzy widzi tylko swój kawałek, a nie widzi zupełnie innych części człowieka. Widać to np. w zapisywaniu starszym ludziom przez różnych specjalistów leków, które nawzajem szkodzą tym organom, które przepisanymi tabletkami próbuje z kolei leczyć inny lekarz. Wielka tu rola mądrych geriatrów...
Na pewno holistyczne podejście nie zawsze jest słuszne. Trzeba po prostu na sprawy patrzyć rozsądnie. Grypa raczej nie bierze się z tego, że ktoś ma nadciśnienie. Związek, owszem, jakiś tam daleki może być, ale bez przesady...
Joga... Nie wydaje mi się, by same ćwiczenia gimnastyczne można kiedykolwiek uznać za kanał działania demonów. Moim zdaniem tak to nie może działać. Jeśli gimnastyka dobrze komuś robi (a robi chyba większości, zwłaszcza mających mało ruchu ludzi) to nie widziałbym przeciwwskazań. Oczywiście ostrożnie, tak żeby sobie krzywdy nie zrobić ;)
J.