Gość 17.07.2016 17:00
Mam problem dotyczący grzechów. Otóż ilekroć się wyspowiadam i pójdę do komunii powiedzmy w niedzielę, to w kolejną już nie bo czuję że nie powinnam, bo za dużo nagrzeszyłam. Albo bardzo często używałam wulgaryzmów, albo obgadywałam (a raczej rozmawiałam niepochlebnie o znajomych ze znajomymi za ich plecami, ale mówiąc po prostu o nich prawdę), zapomniałam o modlitwie albo straciłam cierpliwość i nakrzyczałam na męża lub wymierzyłam klapsa dziecku. Czy to rzeczywiście są grzechy ciężkie czy podszepty szatana który chce odciągnąć mnie od Boga? Bardzo trudno jest mi tak żyć, bo na każdym kroku widzę swoje grzechy, które w moim rozumieniu są śmiertelne i niszczą łaskę uświęcającą i przez to każda obecność na mszy kończy się wizytą u spowiedzi lub nie podejściem do komunii. Proszę mi pomóc, czy to rzeczywiście jest tak jak piszę? Że nie mogę podejść do komunii mając na sumieniu takie grzechy?
Druga kwestia, kiedy coś mi wypadnie, bo np. wyjeżdżam w gości lub odwrotnie, często zdarza mi się cieszyć się podświadomie że nie zdążyłam na mszę. Z jednej strony chcę iść na mszę ale z drugiej mam takie myśli że a może zapomnę o mszy albo wypadnie coś że nie pójdę. I tak samo, chcę żałować ale nie potrafię. Takie dwie natury. Jak pozbyć się tego złego odczucia.
W jednym pytaniu, nie pamiętam którym dokładnie ale zapytano Pana o grzechy, to jest co jeśli coś zrobimy nieświadomie grzesząc a później okaże się że zgrzeszyliśmy. Odpowiedział Pan że to zależy od tego czy powinniśmy wiedzieć że grzeszymy lub czy nie powinniśmy. Wybaczy Pan, ale trochę nie rozumiem Pana odpowiedzi...
1. Nie wydaje mi się, jakoby to były grzechy ciężkie, ale nie znam szczegółów. Proszę wyjaśnić tę sprawę ze spowiednikiem. Odpowiadający w serwisie internetowym może radzić, ale trudno, żeby decydował w sprawach, w których powinien zdecydować spowiednik (ogólne wskazanie, że raczej nie chodzi o grzech ciężki)... Zasadniczo jest tak, że człowiek powinien w sprawie grzechów kierować się rozumem, jakąś oceną swoich czynów, a nie odczuciami...
2. Uczucia zasadniczo są poza dobrem i złem. Bo pojawiają się (najczęściej, bo chyba nie zawsze) niezależnie od ludzkiej woli. Ważne co człowiek z tymi uczuciami robi. W tym konkretnym przypadku, czy stara się w następnym tygodniu unikać niespodzianek z pójściem na Mszę. Ot, pójść do kościoła rano, nie wieczorem...
3. Ludzka niewiedza co do tego, że coś jest złe może być zawiniona lub niezawiniona. Niezawiniona bywa np. u dzieci, zwłaszcza małych. Zawiniona jest wtedy, dy człowiek nie dba o rozwój wiary, poznanie zasad moralnych, woli nie wiedzieć i mieć święty spokój...
J.