Gość 26.06.2016 15:14
Mam pytanie o piractwo i prawo ogólnie - to prawo co daje rząd i państwo, itd - i o sumienie. Bo nie mogę zrozumieć.
Jak wiemy różnie to jest w różnych państwach. W USA inaczej w Europie inaczej i w poszczególnych państwach inne rzeczy są dozwolone przez prawo.
Prawo Boże jest niezmienne. Oby sumienie prowadziło. A wiemy, że prawa co ludzie wymyślają, nie zawsze są zgodne z przykazaniami. Na przykład prawo mówi, że aborcja jest możliwa w niektórych przypadkach. A prawo Boże mówi nie zabijaj. Ale czy mamy być posłuszni temu ludzkiemu prawu? Nie wiem i nie rozumiem tego. Prawo ludzkie mówi, że nie wolno przechodzić na czerwonym świetle. A jak ja wracam późno skądś i w nocy nic nie jedzie w promieniu 3 kilometrów z lewej i prawej strony, to czy mam stać gdy jest czerwone światło czy przejść na drugą stronę na czerwonym? Tego nie rozumiem.
To są te dziwne sprawy. Których nie rozumiem. Ale chcę zapytać o taką inną sytuację, która mnie nurtuje.
Nie rozumiem dlaczego prawo zabrania ściągać programów czy gier - takich które są tak zrobione przez hakerów, że jest podany jakiś serial number do nich, czy są przerobione tak że instaluję i działa, a nie kupuję w sklepie – a pozwala na ściąganie filmów i muzyki czy pisma. W skrócie, ściągam i gram a nie kupuję w sklepie. Tak samo jak ściągam i słucham a nie kupuję mp3.
Teraz, mam taką grę czy program. Przykładowo, program do komponowania muzyki, albo fajną grę. Czym to się różni od ściągnięcia muzyki czy filmu? Bo wiem, że można ściągnąć sobie film czy muzykę z Internetu i to jest dozwolone przez prawo, ale programy i gry już nie wolno i tego nie rozumiem. Bo jak mam taki film czy muzykę, to używanie ich i korzystanie z nich daje mi rozrywkę (i pewnie jeszcze inne rzeczy mi daje, coś z kulturą i inne sprawy, których nie rozumiem). Ogólnie korzystam. A jak używam programu do komponowania muzyki, czy nawet gry, to też używam, korzystam i dają mi te programy i gry rozrywkę (i jakoś mnie wzbogacają, edukują). Ogólnie korzystam.
Teraz, czym różni się rozrywka i korzystanie z gry czy programu, od rozrywki i korzystania z mp3 czy filmu. Dlaczego rozrywka ze ściągniętej mp3 czy filmu jest dozwolona przez prawo, a rozrywka ze ściągniętego programu czy gry jest niedozwolona przez prawo – bo chyba do tego się to sprowadza? Jak ściągnę mp3 to nie zarabia powiedzmy Madonna, a jak ściągnę Windows 7 to nie zarabia Bill Gates. Tego nie rozumiem. Też jest własny użytek. Nie sprzedaję filmu ani muzyki, daję tylko najbliższym i tak samo z programem i grą – korzystam a nie zarabiam na tym. Mam zabawę z gry i programu i mam zabawę z filmu i muzyki.
Sam używam programu do komponowania muzyki i zastanawiam się czy go nie usunąć lub przejść na wersję demonstracyjną darmową, w której tylko nie można zapisywać projektów a da się wszystko tworzyć. Wtedy musiałbym przy jednym uruchomieniu programu skomponować i zmiksować cały utwór, aby go „wypluć” na mp3. Bo teraz na tym pirackim, mogę skomponować cześć utworu dziś i zapisać projekt i za miesiąc usiąść by kontynuować. Ale to dlatego że mam scrakowany ten program do pełnej wersji.
Jeszcze jest kwestia taka, co jakbym zaczął sprzedawać moją muzykę lub zarabiać na YouTube jako partner YouTube poprzez reklamy pod muzyką (nie sprzedawać programy, ale dzieła wytworzone na tych programach). Czy godziwe byłoby zarabianie na muzyce skomponowanej na instrumentach i programach za 40.000zł a ja miałbym je wszystkie zcrakowane i za darmo? I miałbym sprzedawać taką muzykę i zarabiać na niej, gdy narzędzia do jej wytworzenia były - no nie wiem – „ukradzione”? Ktoś jest (uczciwy?) i stać go na marny program muzyczny i tworzy innej jakości działa, a ktoś inny (nieuczciwie?) zaopatrza się w arsenał drogich instrumentów elektronicznych i tworzy na światowym poziomie. Ten drugi ma szansę, że odniesie większy sukces i popularność (ale właściwie to jak tak sobie pomyślałem to nie ważny jest sukces i popularność ale dzieło dobre, prawdziwe i piękne, że dzieło i talent się obroni). W każdym razie coś tu nie gra i nie wiem, czy jakieś prawo mówi coś o zarabianiu na dziele, które zostało stworzone z pomocą narzędzi, za które nie zapłaciłem. Nie wiem do czego to porównać. To jakby malarz ukradł pędzel i farby, albo włamał się ktoś do czyjegoś studia i za darmo stworzył dzieło, czy to dźwiękowe czy graficzne. Może liczy się wtedy tylko talent i wszyscy się cieszą, że dzieło powstało (nie ważne że po trupach do celu). Pewnie w kręgach „profesjonalnych twórców dzieł” ważne jest by posiadali legalne sprzęty i to jest sprawdzane. Ale YouTube i partnerstwo, pozwala uploadować dowolne dzieło, byle nie było plagiatem i nie ważne jak je stworzyłem i czy użyłem kupionych instrumentów i programów, czy tych ściągniętych z Internetu. Efekt końcowy dzieła jest tylko oglądany i oceniany i pod nim są reklamy. I zarabia się pieniądze.
Proszę o jakąś radę. Chcę słuchać sumienia, ale jakoś mi się to pomieszało. I czasem mam takie myśli, żeby zrobić wielkie czyszczenie całego domu z wszelkich kopii zarówno muzyki, czy filmów, ale głównie programów i gier ściągniętych. Bo może nakłada się pęta prawdzie przez ustanawianie prawa o dozwolonej aborcji i eutanazji, ale może też nakłada się pęta prawdzie przez ustanawianie prawa o niedozwolonym ściąganiu programów i gier i może też pęta, gdy dozwala się ściąganiu muzyki i filmów (Madonna i Bill Gates).
Dziękuję za wyjaśnienie mi tego problemu.
Pozdrawiam odpowiadającego i szczęść Boże. Dziękuję za ciężką pracę i pomoc odpowiadającego.
Z Panem Bogiem.
1. Prawo państwowe obowiązuje w sumieniu, jeśli jest zgodne z prawem moralnym. Jeśli nakazuje albo pozwala na coś złego, to czyniąc to coś człowiek i tak popełnia grzech...
Są jednak sprawy, których prawo moralne dokładnie nie reguluje, a zostawia pewną dowolność prawodawcy. Ot, podany przez Ciebie przykład przepisów ruchu drogowego. Przejście nocą na czerwonym świetle oczywiście grzechem nie jest, bo złamanie takiego przepisu nie skutkuje jakimś złem; nie jest niebezpieczne. Jeśliby natomiast ktoś lekceważył znak zakazujący wjazdu w ulicę, to tym samym narażałby na niebezpieczeństwo innych użytkowników ruchu, którzy znając przepisy i jadąc z drugiej strony nie spodziewaliby się jadącego pod prąd samochodu. Takie zachowanie zrodziłoby więc już jakieś niebezpieczeństwo, więc byłoby grzeszne.
Podobnie w sumie jest z podatkami. Prawo moralne nie reguluje ich wysokości w szczegółach. Jeśli nie ma miejsca jakieś nadużycie ze strony prawodawcy, to prawem moralnym jest płacić takie podatki, jak to ustalono....
W sumie podobnie jest też w sytuacji tzw piractwa. O ile zabranie komuś roweru jest grzechem właściwie zawsze, o tyle kiedy nie zabieram nikomu jego rzeczy, a tylko korzystam z kopii,grzechem już być nie musi. Szczegóły reguluje prawo państwowe. I w Polsce zezwala na prywatny użytek. Twórca o tym prawie wie, dlatego nie powinien złodziejem nazywać kogoś, kto zgodnie z tym prawem z jego utworu korzysta...
2. Kiedy korzystasz z materiałów, w których ktoś złamał zabezpieczenia uczestniczysz w kradzieży. Dokładniej: w tym że nie płacisz człowiekowi, który takiej opłaty za skorzystanie z jego dzieła oczekiwał. To jednak co innego jednak, gdy materiał nie jest w żaden skomplikowany sposób zabezpieczony, a co innego, gdy ktoś wymyślił sposób na obejście takich zabezpieczeń, a Ty z tego korzystasz... Oczywiście wielkość krzywdy w takiej sytuacji trzeba ocenić realnie, niekoniecznie na podstawie tego, czego oczekuje autor...
3. Gdybyś ukradł ciągnik i obrabiał nim swoje pole, to owszem, kradzież byłaby czymś nagannym, ale liczyłoby się także to, że zebrałeś plon nie tylko dzięki traktorowi, ale też swojej pracy. Podobnie jest z komponowaniem utworów muzycznych. "Ukradzione" (powiedzmy nielegalnie wykorzystane) narzędzie to tylko część sukcesu... Do czego zmierzam? Nie uważam, jakoby moralnym było zarabianie dzięki nielegalnie wykorzystywanemu oprogramowaniu. Z drugiej strony wiem, że nie tylko program jest ważnym, ale jeszcze talent i praca. Nie cały zysk jest w tym wypadku niegodziwy....
Inna rzecz, ze jako człowiek starej daty nie bardzo rozumiem po co do tworzenia muzyki takie drogie narzędzia. No, chyba ze chodzi o poskładanie tego tak, żeby się wydawało, ze gra cala orkiestra. Ale to już nie jest komponowanie, a zastępowanie muzyków :) Oczywiście moralnie dozwolone.
J.