Gość S 01.03.2016 10:18

Mam pytanie odnośnie sfery seksualnej. W małżeństwie seks powinien się kończyć złożeniem nasienia w łonie kobiety. I to złożenie nasienia jakoś tak naturalnie wszyscy utożsamiają z orgazmem mężczyzny. Bo tak rzeczywiście najczęściej jest. Natomiast przy odrobinie treningu orgazm może zostać świadomie odłączony od ejakulacji. To znaczy mężczyzna jest w stanie osiągnąć orgazm ogarniający całe ciało i jednocześnie powstrzymać się od wytrysku. I tutaj pytania:
Czy jeśli mężczyzna osiąga taki orgazm bez wytrysku to jest to grzech co do zasady, bo orgazm musi być połączony z ejakulacją w łonie kobiety i koniec kropka?
Czy do takiego orgazmu bez ejakulacji może dojść podczas innych pieszczot poza właściwym stosunkiem?
Czy osiągnięcie takiego orgazmu podczas samego tylko wyobrażania sobie seksu z żoną (prawdziwą własną) bez fizycznej stymulacji będzie grzechem?

Całkiem realna rozterka bo z jednej strony rozumiem, że akt seksualny w małżeństwie musi być otwarty na życie, a z drugiej strony małżonkowie mogą się jednak pieścić do woli byle nie do „utraty” nasienia i pieszczoty przerwać. Albo marzyć o współmałżonku byle nie doprowadzić do orgazmu. Czyli mogą czerpać seksualną przyjemność, (byle tylko nie za dużą?). No i pytanie czy ta seksualna przyjemność jest jakoś stopniowana. Mniejsza przyjemność jest dozwolona, a większa już nie. Mogą się delektować przyjemnością podniecenia na granicy orgazmu ale przyjemnością kroczek dalej już nie? Nawet jeśli ów orgazm nie prowadzi do utraty nasienia? Od razu dziękuję za wyjaśnienie.

PS. Czy kobieta, która po prostu myśląc o stosunku z mężem i nie dotykając się przy tym osiąga podniecenie i ostatecznie orgazm popełnia grzech? Powinna przerwać marzenia tuż przed orgazmem?

Odpowiedź:

Zazwyczaj złożenie nasienia wiąże się z chwilą największej przyjemności...

Ujmując rzecz w miarę ogólnie: chodzi o to, by współżycie nie było tylko i wyłącznie "dla przyjemności", a było otwarte na życie. Samozaspokojanie się nie jest nigdy otwarte na życie...

J.