usta, wargi 05.02.2016 20:06
W moim umyśle, sercu, duszy, ciele, chyba nie ma dobrego chcenia, ale proszę ustami Pana Boga o dobre chcenie i o dobrą wolę i o to bym chciał i Miłował. Czy to że krzyczę ustami „ratunku”, choć sercem może nie chcę tego ratunku, bo mam chyba złe chcenie, ale krzyczę ustami i wolą otwieram usta i to mówię, bo boję się piekła i nie chcę do niego iść, to czy to wystarczy Bogu, aby mnie uratował i kiedyś sprawił, że będę zbawiony i czy będzie Bóg miał umożliwione zmienianie mnie i nawracanie? Czy wystarczy tylko ta marna „bezsercowa” prośba ustami, wargami – „zaradź Jezu”? Mimo, że gdzieś w środku mam złość i niechęć do Boga, to jednak jakaś dziwna część mnie, mówi ustami i woła do Boga o ratunek a reszta/serce jest zbuntowane? Czy te usta wystarczą, aby Bóg miał możliwość działania i naprawiania mnie? Jak napisałem: w moim umyśle, sercu, duszy, ciele, chyba nie ma dobrego chcenia. Może post pomoże i pokażę Bogu, że jakoś niby jednak „chcę”? Bolesne jest to niechcenie Boga i boję się tego. Wiem że Bóg patrzy na serce i chce abyśmy go sami chcieli kochać a nie byli robotami, lub „kochali” go tylko ze strachu przed piekłem. Ale jeśli ja nie mam serca, lub jest ono kamienne i zbuntowane (a Bóg chce serca), to czy te moje marne usta krzyczące o ratunek wystarczą, aby Bóg zadziałał i naprawił, i aby serce stało się z ciała i kochało Boga?
Bóg chce zbawienia człowieka. Trudno mi jednak w konkretnym wypadku odpowiadać za Niego. Nie wiem jak bardzo krzyczy ta dobra część, nie wiem na ile buntuje się ta gorsza. A nawet gdybym wiedział, nie potrafiłbym odpowiedzieć wiążąco na pytanie, czy to wystarczy. Myślę, że każdy z nas powinien sie starać jak tylko może. Z nadzieją, że Bóg chce nas mieć u siebie...
J.