Gość 24.12.2015 20:34
Szczęść Boże,
Pisałam już tutaj o moich problemach. Mam duży problem z podnieceniem, podobnie jak z natrętnymi bluźnierczymi myślami. To przez nie już trzecie Święta Bożego Narodzenia nie mogę przystąpić do Komunii Świętej, gdyż wydaje mi się, że już kilka godzin po spowiedzi zgrzeszyłam ciężko. Do tego dochodzą też skrupuły i nerwica. Mam w związku z tym wszystkim kilka pytań:
1. Nie wyobrażam sobie, by po spowiedzi jeszcze co najmniej przez miesiąc przystępować do Komunii Świętej bez wcześniejszej spowiedzi. Spowiadam się przed każdym przyjęciem Komunii Świętej. Później przez najbliższe godziny zastanawiam się, czy to, o czym myślę nie jest grzechem. Gdy myślę o czymś przyjemnym, lub zajmuję się czymś przyjemnym odczuwam podniecenie. Wydaje mi się wtedy, ze zgrzeszyłam ciężko, bo przecież mogłam zająć się czymś innym. Mam też mnóstwo bluźnierczych myśli, a najgorsze jest to, że przez chwilę wydaje mi się, że tak myślę. Gdy już mam tak, że wydaje mi się, że myśl była moja, to nie przystępuję do Komunii Świętej. Co mam w takiej sytuacji zrobić? Wiem, że grzech jest ciężki, gdy dotyczy ważnej materii, popełnia się go dobrowolnie i ma się jego świadomość. Problem w tym, że wiem, który grzech narusza ważną materię. Nie wiem również jak odróżnić, czy popełniłam grzech świadomie(czy np. zapomniałam, że jakieś słowo, czy myśl jest grzechem, czy jednak wiedziałam) i czy popełniłam go dobrowolnie(czy myśl na pewno była wywołana przez nerwicę, a nie przeze mnie).
2. Gdy nachodzą mnie bluźniercze myśli, i co najgorsze przez chwilę wydaje mi się, że naprawdę tak myślę, co mam zrobić? Mam je odrzucać, ignorować, zająć się czymś innym, czy jest jeszcze inny, skuteczny sposób, by się ich pozbyć. Dodam, że biorę leki przepisane przez psychiatrę i mam trochę mniej bluźnierczych myśli, ale nadal są.
3. Kolejnym problemem jest problem z podnieceniem (...)
Dodam, że wyobrażając sobie wyżej wymienione myśli,okazywanie miłości, czy grając w grę nie mam na celu wywołanie podniecenia.
Przepraszam za obszerny opis moich problemów i z góry dziękuję za odpowiedź.
1. Cały problem ze skrupułami koncentruje się wokół lęku. Niechciane myśli nie są grzechem, wiesz o tym. Ale się boisz, że jednak je chciałaś, jednak celowo wywołałaś. Podobnie z tym odczuwaniem przyjemności. Wiesz, że reakcje organizmu grzechem nie są, o ile nie są celowo wywoływane. A nie są skoro pojawiają się u Ciebie w różnych, niespodziewanych sytuacjach. Nawet jeśli wiesz, ze myśląc o tym czy o tamtym (co normalnie u nikogo żadnego podniecenia nie wywołuje) coś takiego nastąpi. Podejrzewam zresztą, że to co odczuwasz niekoniecznie jest przyjemnością natury seksualnej... Ale doskonale wiem, że samymi argumentami Cię nie przekonam. Musisz świadomie odrzucić ten swój lęk...
O co chodzi? Przestań traktować Boga jako kogoś, kto czyha ta Twoje potknięcie. Polecaj Mu samą siebie, oddawaj te lęki. I ufaj, że wcale nie ma Cie zamiaru dopaść i ukatrupić zsyłając na piekielne męki. On widzi Twoje udręczenie. I na pewno nie widzi we wszystkim zaraz grzechu ciężkiego.... Po prostu musisz przestać kierować się strachem...
2. Niechciane myśli... Przede wszystkim zachowaj spokój. One pewnie dlatego właśnie przychodzą, ze się ich boisz. To znaczy, ze boisz się, ze zaraz popełnisz grzech ciężki i piekło. W takich chwilach spokojnie zajmij myśli czym innym. Książką, filmem... A jeśli się nie da, to wymyśl coś, o czym lubiłabyś myśleć, a co nie powodowałoby żadnych sensacji. Może wyobrażaj sobie jazdę na nartach? Nie wiem, ale coś w tym stylu...
3. Myśli wywołujące podniecenie... Mnie się wydaje, że jeśli chcesz normalnie żyć musisz móc spokojnie myśleć o normalnych sprawach. Jeśli to wywołuje u Ciebie podniecenie , to próbuj po prostu myśleć o tych sprawach bez podniecenia. Już umiesz nad tym zapanować, bo, jak napisałaś, udało CI się zrezygnować z masturbacji. Spokojnie, bez obawy o grzech, możesz myśleć o normalnych sprawach, starając się, by żadnego podniecenia nie wywoływały. Może na razie unikając tych, które są nieco śliskie - wyobrażenie bliskości, pocałunków itd...
Na koniec jeszcze jedno: moim zdaniem, jeśli udało Ci się zapanować nad masturbacją, to osiągnęłaś już ogromny sukces. Dlatego wątpię, że cokolwiek z tego, co tu opisujesz, może być naprawdę grzechem ciężkim. Przecież Ty bardzo wyraźnie żadnego grzechu nie chcesz. I nie jest to w świetle tego co tu napisałaś, stwierdzenie gołosłowne. Więc przestań się bać. Naprawdę, drobne poruszenia ciała nie są żadnym grzechem. Jeśli się pojawiają przy czystych myślach nie panikuj, ale spokojnie zmień temat rozmyślań. I tyle...
J.