Gość 21.12.2015 00:25
Szczęść Boże,
Mam pytanie dotyczące starych grzechów. To, że niewyznane grzechy ciężkie powinno się wyznać przy następnej spowiedzi, to wiem. Co jednak zrobić z ogromem grzechów, które narastają u człowieka, którego wiara się pogłębia?
Nie chodzi o grzechy niewyznane, ale spowiadałem się przez całe moje życie różnie. Raz myślałem, że jakaś tam formułka wystarczy, żeby po jakimś czasie dojść do zdania, że jednak nie była ona wystarczająca. Kiedyś dużo na przykład robiłem rzeczy, które w ostateczności uważałem za grzechy lekkie, bądź żadne grzechy. Pamiętam, że szukałem odpowiedzi na to, czy coś, co tam zrobiłem było grzechem i dochodziłem do wniosku, że na pewno nie było ciężkim. Otóż było i teraz to wiem. Tylko, co z tym robić? Co robić z grzechami, których zaistnienia nie jestem pewien? Chodzi mi na przykład po głowie jedna rzecz, która prawdopodobnie się wydarzyła... Ale nie wiem, czy mi się nie przyśniła...
Tak więc... Co robić z grzechami, których się nie wyznało, bo prawdopodobnie nie znało się ich wagi, nie rozumiało się ich do końca? Co robić z grzechami, które wyznało się, lecz niedokładnie, nie dodając na przykład ich okoliczności? Wracać do nich, czy nie wracać? Martwić się nimi, czy nie martwić? Jeśli tak, to pewnie udam się do takiej właśnie spowiedzi z przypomnianymi sobie grzechami po Świętach Bożego Narodzenia, gdy już konfesjonały trochę się rozładują. Bo przecież moja ostatnia spowiedź, o ile dobrze rozumiem naukę Kościoła, pozostaje ważna, gdyż powiedziałem tyle, ile uznałem za konieczne.
Bóg zapłać za odpowiedź i rozwianie wszelakich moich wątpliwości.
Ja bym zadał to pytanie spowiednikowi. Bo tu nie chodzi o zasadę. Chodzi o rozstrzygnięcie, czy wracać do tych grzechów czy nie. Czy mówić o czymś, co się może śniło czy nie. Istotne też będzie kto się spowiada. Jeśli człowiek, który ma problemy ze skrupułami i po spowiedzi generalnej to co innego niż człowiek, który właśnie wchodzi na drogę nawrócenia. Dlatego proszę spytać spowiednika...
J.