Gość 18.12.2015 21:09
Mam ważne pytanie związane z seksualnością i czystością.
A mianowicie czy chrześcijanin może korzystać z porad seksualnych (książki, internet, ebooki, itp.) w których zawarte są rysunki, obrazki lub zdjęcia pozycji seksualnych? Chodzi mi tu przede wszystkim o coś w rodzaju rysunków instruktażowych. Wiem, że czasem skorzystanie z takich pomocy może wywołać w pewnych okolicznościach niechciane podniecenie lub spłycić akt seksualny tylko do spraw technicznych. Z drugiej jednak strony takie pomoce mogą ubogacić życie seksualne małżonków.
A zatem:
Czy można korzystać z takich pomocy?
Czy odczuwane niechciane podniecenie wywołane takim rysunkiem jest grzechem?
Czy ubogacanie w ten sposób aktu seksualnego jest dobre czy niekoniecznie?
Ja spytałbym sumienia, a potem spowiednika. To znaczy na ile chodzi mi o zdobycie wiedzy, na ile traktuję to jak pornografię. Zdobywanie wiedzy o seksualności grzechem nie jest. Ale korzystanie z pornografii - tak. Ot, taki drobiazg: rysunki, zwłaszcza schematyczne, czy zdjęcia. Jest między tym różnica, prawda? Zdjęcia to żywy człowiek... Inaczej też, gdy w grę wchodzi ktoś żonaty, kto stara się uatrakcyjnić współżycia, a inaczej, gdy tę wiedze ktoś zdobywa "na zapas"...
J.