Agmonik 07.11.2015 22:50
Korzystam z chwilowo otwartych drzwi :)
Pisałam już niegdyś o moim niedawno zmarłym narzeczonym, będącym osobą niepełnosprawną. Jego śmierć była efektem zaniedbań ze strony taty-wszechwiedzącego lekarza, który jednak był chirurgiem, a Leszkowi był potrzebny ktoś o innej specjalizacji oraz zaniedbania w szpitalu (gdzie i tak był oddany zbyt późno, dzięki tacie a i tak bardzo długo czekał na oczywiste badania, bo akurat były Święta, nikomu nie spieszyło się). Potem doktor w szpitalu powiedział mi, że Leszek mógłby żyć, gdyby... To co przeżywam, to najgorsze chwile mojego życia i wątpię, ze się tego kiedykolwiek podniosę. Za radą księdza-zakonnika przystępuję często do spowiedzi. Wg księdza ma mi to dać siłę. Tyle, że sama nie wiem z czego mam się spowiadać... Staram się pogłębiać swą wiedzę religijną, często uczestniczę w mszach św, modlę się próbując zrozumieć racje boskie w tym co się stało. Nie za bardzo mam okazję do grzeszenia. Chyba, że wątpienie co do tych racji jest grzechem. Podobno mówienie o sobie, że nie ma się grzechu już jest grzechem - grzeszy się pychą. Ale jeśli poza tym nic? Mam wymyślać te grzechy albo specjalnie grzeszyć?
I drugie pytanie: gdy czytam różne teksty mające pogłębić mą wiarę nasuwają się różne wątpliwości. Prosiłam księdza o adres mailowy, bym mogła czasem coś podesłać, a potem byśmy o tym porozmawiali. Ksiądz jednak niezbyt chętny ani do dawania adresu - mówi, że to będzie podsycać me wątpliowści - ani do rozmów. Do kogo więc się mam zwrócić, gdy np. nie bardzo rozumiem to, co jest napisane w Piśmie, albo mam wątpliwości np. co do objawień siostry Faustyny?
Dziękuję z góry za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie Niestrudzonego Odpowiadacza :)
1. Sakrament pokuty oprócz odpuszczenia grzechów daje też siły do walki ze złem. W Twoim wypadku chyba rzeczywiście głównym niebezpieczeństwem jest to zwątpienie. I pewnie dlatego ów ksiądz poradził Ci częstą spowiedź. Z tą pychą to bym nie przesadzał. Wielu ludzi faktycznie nic złego nie robi, przynajmniej nie tyle, żeby wymagało to częstej sakramentalnej spowiedzi. I ta trzeźwa ocena nie ma z pychą nic wspólnego. Jeśli nie masz się z czego spowiadać, to oczywiście nie zmyślaj niczego. To nie miałoby sensu. Najlepiej po prostu spytaj przy okazji spowiednika, czy powinnaś się często spowiadać. Ja bym podpowiadał grzechy zaniedbania, ale bez przesady...
2. Podsycanie wątpliwości... Ja tam nie uważam, by odsuwanie od siebie wątpliwości, które można by wyjaśnić jest dobrym sposobem na ich pozbycie się. Lepiej chyba, na ile się da, rozprawiać się z nimi rozumem. Ale spowiednik pewnie zna CIę lepiej i boi się, że obudzą się w Tobie jakieś tendencje do skrupulanctwa, Wtedy rzeczywiście problem zrodzony przez pytania byłby większy niż odsuwanie od siebie niektórych pytań...
A co do pytań dotyczących Pisma Świętego.. Na objawieniach prywatnych niespecjalnie się znam, Ale gdy chodzi o Pismo chętnie pomogę. Akurat tego bym się nie bał. Mamy nawet spory dział z różnymi odpowiedziami dotyczącymi Pisma Świętego. W ciągu ponad dziesięciu lat trochę się nazbierało. Zobacz TUTAJ
J.