Gość 18.10.2015 14:12
Skoro seksualność nazwana jest popędem i moim zdaniem słusznie, to dlaczego miałoby to nazwać się grzechem skoro jak mówi katechizm grzech wówczas jest grzechem jeśli w grę wchodzi dobrowolność. Czy popęd ma coś wspólnego z dobrowolnością? Proszę o wyjaśnienie ze szczególnym uwzględnieni masturbacji, zwłaszcza w przypadku wdowców a także wprowadzonych w ten temat przez kolegów np w szkolnej toalecie czy na kąpielisku itd.
Człowiek ma popędy, ale powinien kierować się nie nimi, ale prawym rozumem. Samo to, że człowiek ulega popędowi nie znaczy, że nie grzeszy. Owszem, w pewnych okolicznościach grzech może być mniejszy, bo nie do końca dobrowolny. Ale zasadniczo człowiek odpowiada za swoje czyny. Nawet jeśli do czyny popchnął go jakiś popęd. I łatwo bym się tu nie usprawiedliwiał, szukanie okoliczności łagodzących zostawiając Bogu, jedynemu do końca sprawiedliwemu sędziemu.
Co do deprawacji.... Mamy z nią do czynienia wtedy, gdy człowiek zostaje wciągnięty w grzech przez innych. Na pewno w niektórych okolicznościach, zwłaszcza gdy chodzi o osoby wcześniej nieświadome zła, taka sytuacja może zmniejszać winę moralną. Ale gdy chodzi o człowieka dorosłego, świadomego dobra i zła, uważałbym z usprawiedliwianiem się tym, że się zostało przez kogoś zdeprawowanym. Często będzie to tylko wymówka.
J.