Gość 15.10.2015 15:48
Jakieś 3 lata temu zdarzył mi się ciężki grzech. Dotykałam się nieskromnie i doprowadzałam do przyjemności. To było tylko raz w życiu. Bardzo się póżniej wstydziłam tego przy spowiedzi. Wyznałam ten grzech przy spowiedzi ale celowo po cichu i tak jakoś okrężnie myśląc że ksiądz nie zrozumie. Powiedziałam tak: nieskromnie się dotykałam i ze swoim mężem (bo taki grzech też się zdarzył). Celowo to połączyłam myśląc że ksiądz nie zrozumie. Teraz nachodzą mnie wyrzuty. Rozum mówi że przecież powiedziałam bo słowa "i" w tym wyznaniu na pewno nie zabrakło. Ale czy ta spowiedź była dobra? Ostatnio wyznałam to przy spowiedzi, ale zapomniałam zapytać księdza czy nie popełniłam świętokradztwa. On sam nic nie mówił, tylko żeby ten grzech wyznać raz jeszcze dla spokoju sumienia i tak zrobiłam już bez wstydu. Wydaje mi się że świętokradztwa nie popełniłam bo grzech jednak wyznałam wtedy, tylko wstyd mnie sparaliżował. Ale czy to że zrobiłam to w taki sposób (chodzi mi o formułę wypowiedzi i myśli żeby ksiądz nie zrozumiał) i po cichu można uznać za celowe zatajanie grzechu?. Proszę o pomoc.
Skoro sprawę załatwiłaś już w spowiedzi nie ma znaczenia rozstrzyganie teraz czy było to świętokradztwo czy nie. Ksiądz udzielił Ci rozgrzeszenia. Nawet jeśli wprost nie padło wyznanie świętokradztwa, to przecież problem (bez rozstrzygania czy było świętokradztwo czy nie) był dla księdza oczywisty. Udzielając Ci rozgrzeszenia i ten ewentualny grzech Ci odpuścił. Niech Cię to już nie dręczy.
J.