Gość 13.08.2015 13:50
Witam,
Kilka lat temu poznalam mezczyzne. Zaszlam w ciaze po dosc krotkim czasie, ale bylismy zakochani i oczywiscie dziecko bylo chciane. Przed jego narodzeniem wzielam slub, ktorego wcale nie chcialam, wiedzac ze nie znamy sie na tyle dobrze zeby wiazac sie na cale zycie. Zgodzilam pod naciskiem rodziny. Moje malzenstwo jest katastrofa. Meczymy sie ze soba od samego poczatku, wciaz sie klocimy, czasem bardzo brutalnie, nie rozumiemy sie, nie mamy ze soba nic wspolnego oprocz naszego dziecka, ale wlasnie dla niego ciagniemy to dalej. Ostatnio maz oswiadczyl mi ze chce drugiego dziecka. Ja nie jestem pewna czy tego tez chce. Boje sie. Zyjemy daleko od naszych rodzin. Nie mam tu nikogo bliskiego. W naszym zwiazku jest coraz gorzej i jest mi strasznie ciezko. Nie wiem czy dalabym sobie psychicznie rade z drugim dzieckiem. Zyje w ciaglym stresie i strachu. Ale moj maz tego nie rozumie. Powiedzial ze jesli nie ze mna to bedzie mial dziecko z kims innym.. Powiedzialam mu, ze dzieci nie poczyna sie przez szantaz tylko z milosci, ktorej miedzy nami nie ma i ze jego postawa jest nie w porzadku. Odpowiedzial,ze moja tez nie.
Nie wiem co robic. Nie wiem kto ma racje. Nie umiem sobie z tym poradzic. Nie mam tez z kim porozmawiac.
Mysle nawet ze zgadzajac sie na slub wyrzadzilam nam wszystkim krzywde. Jestem tak bardzo zmeczona.
Jak do tego odnioslby sie Kosciol? Prosze o pomoc.
Wydaje mi się, że ma Pani rację. Szantaż nie ma nic wspólnego z miłością. A dziecko powinno poczynać się w miłości. Choćby i naiwnej, ale jednak miłości. A nie jako owoc swoistego gwałtu. Niech się Pani nie daje w to wciągnąć...
Co więcej... Wydaje mi się, że mogłaby się Pani starać o zbadanie, czy faktycznie zawarła Pani ważne małżeństwo. Przymus wyklucza zawarcie małżeństwa. Można się zwrócić w tej sprawie do biskupa (czyli w sumie do sądu biskupiego) miejsca, w którym Pani mieszka.
J.