Gość 30.06.2015 22:04

Zastanawia mnie to co po śmierci. Niebo jest stanem a nie miejscem. Wobec tego jak rozumieć to,że po śmierci mamy spotkać i poznać swoich bliskich. Czy duch widzi ducha ???? lub to co niedawno pisał odpowiadający, że być może ktoś kto lubi będzie mógł pracować. Duch pracować ????? :-) Przyzna pan,że to troche dziwne. Ciekawi mnie też wygląd świata po zmartwychwstaniu to znaczy co stanie się z obecnie istniejąca materią. Woda , ziemia, rośliny, budowle itd ???? Pewnie nikt tego nie wie i należy wierzyć, że będzie tak ,że będzie dobrze. Podobne pytanie zadałam kiedyś ale nie na tym forum i własnie podobną otrzymałam odpowiedź. A Pan co na to ??/ Pozdrawiam.

Odpowiedź:

Co ja na to...

Przede wszystkim zauważę, że bycie po śmierci samym tylko duchem to stan przejściowy. W dniu sądu ostatecznego wszyscy zmartwychwstaniemy i odzyskamy ciała. Nie takie jak ziemskie, ale takie na wzór zmartwychwstałego Jezusa. On umiał przechodzić przez drzwi, nie bolało go, choć miał rany...

Jakie będzie nowe niebo i nowa ziemia... Teologowie skłaniają się raczej ku myśleniu, że nie będzie to świat nowy w sensie jakieś całkowitej inności, ale świat odnowiony, któremu przywrócone zostanie pierwotne dobro i pierwotna doskonałość. Czyli to, co zniszczył ludzki grzech....

Całkiem więc możliwe, że będzie to fizycznie ten sam świat. Ale przemieniony tak, że będzie w nim samo dobro. Czyli góry, morza, jeziora zostaną.... A czy ludzkie budowle? Nie wiem...

Mam taka prywatną koncepcję na ten temat... Otóż wydaje mi się, ze skoro dla Boga nie istnieje czas to i dla nas może wtedy czas nie istnieć. Gdybyśmy dziś modli podróżować w czasie tak jak podróżujemy w pozostałych trzech wymiarach kosmosu, to raz by te domy stały, a raz nie ;) W zależności od tego w jakim byśmy byli czasie. Ale oczywiście tego nie wiem. Tylko snuję sobie takie przypuszczenia...

Co do poznania się zmarłych w niebie.... Bez tego nie może być nieba. Naprawdę. Bo kim byśmy byli bez naszych bliskich? Przecież jeśli np. w niebie nie poznałbym swojej żony nasze rozstanie w chwili śmierci byłoby ostateczne. A przecież cały czas mówimy o możliwości spotkania się w niebie. Nie, tego dobry Bóg nam na pewno nie zrobi. Proszę zwrócić uwagę, że Bóg bardzo ceni sobie bycie osobą, konkretnym człowiekiem. Jezusa interesował los tego czy konkretnego człowieka. Potrafił płakać nad losem matki, która straciła dziecko, nad losem opętanego...On cieszy się nami, z całą naszą osobowością, nie jakimiś ludźmi bez historii i bez pamięci, którzy będą Go wielbić zapominając o tym kim byli....

A co do pracy.... W niebie mamy być szczęśliwi. W pełni szczęśliwi. Co to znaczy konkretnie? Ot, ja na przykład lubię góry. Zażartowałem nawet kiedyś mówiąc do kolegi, ze pierwsze 300 lat nieba poświęcę na chodzenie po górach. Czy mógłbym być szczęśliwy bez gór? Pod warunkiem, że zmieniłby mi się gust. Ale nie sądzę, że w niebie nie będzie gór. Bo są piękne. Czemu niebo miałoby być brzydsze od ziemi? Zwłaszcza że ma być - jak napisałem wcześniej - raczej przemienioną ziemią, a nie czymś zupełnie nowym....

Nie wykluczam natomiast, że człowiekowi w niebie może się zmienić gust. Ot, ktoś np. lubi szybka jazdę samochodem. Czy w niebie będziemy jeździć samochodami? No właśnie. Może tak. Ale spokojnie mogę sobie wyobrazić, że jeśli będziemy mieli jakiś "nowocześniejszy" środek transportu, to zwyczajnie na szybkie samochody będziemy patrzyć jak człowiek dorosły na swoje stare zabawki...

Tyle wystarczy? :)

Nie? To dodam jeszcze parę słów o piekle. Proszę zwrócić uwagę, że niekoniecznie musi ono polegać na fizycznych cierpieniach. Może być takim wykwitem egoizmu, że człowieka wszystko będzie złościć. Bywają dziś np. ludzie, których złości czyjeś szczęście. Ot, np. szczęście małżeńskie. Zrobią wszystko, żeby to zepsuć. Oczywiście sami tez mogli by mieć szczęśliwe małżeństwo, ale nie chcą. Są tak zamknięci w swoim egoizmie, że nie chca nikomu nic dać, a jednocześnie zazdroszczą tego, ze inni się obdarowują. Piekło może polegać na czymś podobnym...

J.

 

 

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg