Gość 25.05.2015 09:24
Witam. Chciałam się zapytać o grzechy popełnione myślą. Ogólnie czytałam tu, że grzechem są jedynie myśli, które jeśli nam przychodzą, to je podtrzymujemy i takie, które same wywołujemy. I chciałam się zapytać o te myśli wywoływane przez nas. Bo ja przez to, że się denerwuję, to jakby sama takie myśli wywołuję, mimo, że mi się nie podobają. Sama do końca nie rozumiem, kiedy jest grzech, a kiedy nie.
I właśnie chciałam zapytać, czy takie myśli, które ja sama pomyślę, dosłownie sekundowe lub kilku sekundowe mogą być grzechem. Są to czasem takie chwilowe migawki myśli, albo jakiś obraz. Od razu, kiedy sobię taką myśl pomyślę, to ją przerywam. Niby nie podobają mi się takie myśli, ale chodzi o to, że ja się tak skupiam, żeby czegoś nie pomyśleć, że nagle przez chwilę myślę i jestem przerażona, że już mam grzech.
Ostatnio po spowiedzi miałam taką sytuację, że właśnie pod czas mszy myślałam, żeby tylko czegoś nie pomyśleć i pomyślałam myśl nieczysto-bluźnierczą, w dodatku obraźliwą w stosunku do Jezusa, nie podobała mi się, była chwilowa, taka migawka, tak jakby na chwilę dałam przyzwolenie tej myśli i już sama nie wiem, czy ta myśl była dobrowolna i chciana. Na pewno wcześniej nie chciałam takich myśli mieć, bo przecież byłam u spowiedzi, chciałam przyjąć Komunię, nie chciałam popełnić grzechu. Jednak poszłam do Komunii, a teraz zastanawiam się czy dobrze zrobiłam.
Więc tak ogólnie chciałam się zapytać, czy taka myśl, którą wywołamy (raczej z nerwów), sekundowa, albo kilku sekundowa, która się nam nie podoba, może być uznana, jako grzech?
Mi sie wydaje, że ja się za bardzo na tym skupiam, za bardzo staram sie kontrolować swoje myśli, ale nie wiem czy w jednej sekundzie nie mogę popełnić grzechu. Ksiądz też mi powiedział, że ja zbyt nerwowo do tego podchodzę, ale ja już sama nie wiem. Mogę poprosić o wyjaśnienie, jak to jest z grzechem z tymi myślami, jak opisałam? I chciałam jeszcze zapytać, czy popełniłam świętokradztwo przyjmując Komunię, jak opisałam w tamtej sytuacji?
Świętokradztwa nie było, bo nie było grzechu...
Spowiednik ma rację: zbyt nerwowo do tego podchodzisz. I ty masz rację, kiedy piszesz, że wydaje Ci się, że się na tym za bardzo skupiasz. Tak, te myśli przychodzą, bo się na nich skupiasz. To znaczy denerwujesz się, że przyjdą, koncentrujesz się na tym, by ją natychmiast odrzucić gdy się pojawią. I dlatego przychodzą
To nie żadna magia. Jeśli sobie kombinuję: "kiedy pojawi się w mojej głowie myśl, żeby zamordować pana X, to natychmiast ją odrzucę", to już w tej chwili tę myśl niechcący przywołują, prawda? Już sobie pomyślałem jakiej myśli się boję, prawda? No i jak tak pomyślałem, ona już jest.
Z tego kręgu chyba nie da się wyrwać koncentrując się na odrzucaniu myśli. Raczej trzeba myśli zająć czymś innym. Nie wiem czym. To może być książka, film, rozmowa z bliskimi. W sytuacjach awaryjnych może wyobraź sobie, że skaczesz ze spadochronem? Wtedy pewnie owe natrętne myśli nie będą tak często przychodziły, a więc i Twój lęk się zmniejszy. A tym samym jeszcze rzadziej będą te myśli przychodziły ;) A przede wszystkim zachowaj spokój. Ty tych myśli nie chcesz. Więc są pokusą, nie grzechem. Na pewno.
Myśl staje się grzeszna, gdy człowiek tę złą myśl jakoś akceptuje, z lubością się na niej zatrzymuje, w pełni świadomie mówi sobie tak, ta myśl mi się podoba. A nie wtedy, gdy przemyka przez głowę i natrętnie, wbrew woli powraca...
Więc spokojnie. Nie piszę, ze dasz radę, bo tu nic specjalnie robić nie trzeba. Tylko przestać się bać i zacząć myśleć o czyś innym. To trudne? Jak już wiesz, że to nie grzech, znacznie łatwiejsze. Bo nie masz się czego bać. Możesz ze spokojem myśleć o czym innym ;)
J.