Gość 05.02.2015 16:47

Moje pytanie dotyczy grzechów cudzych. Otóż, czy zawsze popełniamy grzech, jeśli nie upominamy grzeszących? Chodzi mi o sprawy typu: częste używanie wulgaryzmów, nadużywanie Imienia Bożego i Swiętych (czasami łączenie Imienia Bożego z wulgaryzmem), liczne obmowy, marnowanie jedzenia (wyrzucanie chleba), chodzenie do bioenergoterapeuty - przez osoby wierzące w Boga. Dodam, iż chodzi o osoby starsze ode mnie (ponad 10- 20 lat) i będące niejako moimi opiekunami (jestem praktykantką). Ja zazwyczaj w takich przypadkach milczę, czasami zaśmieję się, jak coś akurat śmiesznego powiedzą. Ostatnio też jedna z pań opowiadała jak to pouczała swoją córkę w sprawach związanych ze ściąganiem na sprawdzianach, że ogólnie to dobre nie jest, ale to zależy od sytuacji (sens był mniej więcej taki, że jeśli nie nauczyła się i akurat nie umie odpowiedzieć na pytania, to żeby nie oddawała pustej kartki, tylko trochę pokombinowała - rzekome uczenie "zaradności" dziecka).
Czy ja jako bierny słuchacz tych wszystkich rzeczy popełniam grzech? Mam świadomośc, że jest to złe, ale jakoś ciężko mi jest cokolwiek się odezwac. Jako że mam też problemy ze skrupułami, dobrze rozumuje, że to są grzechy lekkie, a nie ciężkie, tak?

Odpowiedź:

Ksiądz Stanisław Olejnik, w swoim podręczniku teologii moralnej pisze, że obowiązek upominania istnieje, gdy jednocześnie spełnione są dwa warunki:

a) istnieje rzeczywista potrzeba bliźniego apelująca o pomoc
b) istnieje moralna możliwość takiego upomnienia

Nie mogą upominać ci, którzy w tym samym przedmiocie ciężko upadają, gdyż upominanie w takim wypadku byłoby aktem obłudy i zapewne byłoby nieskuteczne

Samo upomnienie powinno być podejmowane roztropnie i z taktem, a nawet z pokorą. Inaczej nie tylko będzie nieskuteczne, ale nawet szkodliwe. Nieraz trzeba milczeć i cierpliwie czekać.

Wydaje mi się, że jako praktykantka nie bardzo możesz upomnieć osoby starsze. Zwłaszcza że tu nie chodzi o jakieś sprawy, które by się działy tu i teraz czy były jakieś bardzo istotne. Np. z tym nieoddawaniem pustej kartki. To chyba nie była zachęta do ściągania, tylko do robienia dobrego wrażenia, nie? A w innych sprawach... Nieraz można wyrazić swoją opinię bez stwarzania wrażenia, że się upomina. Np. gdy mowa o bioenergoterapii. Można wtrącić, że się nie wierzy w skuteczność takich rzeczy a niektórzy mówią, że to się może skończyć opętaniem. Z wulgaryzmami... Jak nie będziesz ich używać to już jest to jakieś dyskretne upomnienie. Podobnie jak z nadużywaniem imienia Bożego. Miałem kolegę, który w sytuacji kiedy ktos wołał "O Boże" odpowiadał "słucham?". Wywoływało śmiech, a jednocześnie wskazywało, że takie wołanie bez zastanowienia to niejako wprowadzenie Boga w błąd...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg