Gość 23.01.2015 21:49
Szczęść Boże,
piszę w dość nietypowej sprawie ale mam problem o którym wstydzę się z kimkolwiek rozmawiać, a jednak ciągle mnie to męczy i nie mogę przestać o tym myśleć.
Mam 25 lat
(...)
Jak już wspomniałam jest nas dużo w domu, a my mamy do dyspozycji jeden pokój więc chwilowo nie możemy z mężem myśleć o kolejnym dziecku. Raczej musimy skupić się na tym aby stanąć na własne nogi i wyprowadzić się stąd. Nie jest nam tu źle nie mogę powiedzieć złego słowa na rodziców męża bo naprawdę bardzo nam pomagają na tyle ile tylko mogą. Chcielibyśmy bardzo mieć jeszcze dziecko (albo dzieci) ale w przyszłości.
Wiem, że Kościół nie popiera antykoncepcji, ale czy w chwili kiedy ma się już rodzinę, wychowuje się dziecko jest ona grzechem? Ciągle nie daje mi to spokoju. Od maja ubiegłego roku mam wkładkę MIRENA. Naprawdę nie wiem czy słusznie postępuję, ale myślę o przyszłości Wojtka. Moi rodzice mieli nas czwórkę i widzę jak ciężko było i nadal jest im nas wykształcić przy okazji utrzymując dom. Chciałabym móc wspierać swoje dzieci zarówno poświęcając im swój czas jak i zapewnić im wykształcenie i pomoc materialną bo niestety czasy nie są lekkie o czym na pewno Wam jako księżom wiadomo bo spotykacie się z tym w swoich parafiach.
(...)
Liczę na odpowiedź i zrozumienie.
Z wyrazami szacunku
MM
Nie jestem księdzem.... Pozwoliłem sobie usunąć fragmenty pytania dość osobiste...
Cóż mogę powiedzieć i wykazać zrozumienie... Kościół jest przeciwny stosowaniu antykoncepcji. Nawet wtedy jeśli to działanie na jakiś czas i małżeństwo planuje mieć w przyszłości (kolejne) dzieci. Powód? Na podstawie chrześcijańskiej wizji człowieka i ludzkiej płodności uważa, ze otwartość na życie jest koniecznym warunkiem każdego zbliżenia między małżonkami. Można oczywiście współżyć, kiedy wiadomo, że nie dojdzie do poczęcia. Np. z racji wieku, choroby, czy, zwyczajnie z powodu fazy cyklu kobiety. Nie można robić nic, by stosunek ubezpłodnić.
Dlatego Kościół pozwala na metody naturalnego planowanie rodziny. Zajrzyj TUTAJ. Ogólnie rzecz biorąc to takie metody, które pozwalają odkryć, czy kobieta jest danym momencie miesięcznego cyklu płodna czy nie. I wtedy, w zależności od celu prowadzenia obserwacji, albo się podejmuje współżycie (bo chce się dziecka) albo z niego na parę dni rezygnuje (gdy się go nie chce).
Wracając do wkładki Mirena.... Zajrzałem do internetu i poczytałem, jak działa. Zacytuję:
Jak każde ciało obce, wkładka wewnątrzmaciczna powoduje stan zapalny. W związku z tym w macicy pojawia się duża liczba leukocytów – białych krwinek, które niszczą plemniki i zapobiegają zapłodnieniu komórki jajowej. Leukocyty zmieniają również strukturę błony śluzowej macicy, uniemożliwiając zagnieżdżenie się zapłodnionego jajeczka. Hormonalna wkładka wewnątrzmaciczna dodatkowo unieruchamia plemniki, wpływając na śluz szyjkowy, który staje się dla nich nieprzenikliwy i gęsty (...).
Wkładka ta nie ma więc tylko działania antykoncepcyjnego, ale także wczesnoporonne. Sprawia, że już ewentualnie poczęty człowiek ginie, bo wskutek działania tej spirali nie może zagnieździć się w ściankach macicy. To już poważniejsza sprawa niż sama antykoncepcja, jak przy użyciu prezerwatywy...
J.