Gość 25.01.2014 12:04

Dzień dobry
1. Mam ogromny problem z natrętnymi myślami (jednak to moja diagnoza). Po prostu zauważyłem, że po spowiedzi zawsze dręczą mnie pytania typu "czy nadal żałuję swoich grzechów?", "może popieram to co ktoś zrobił złego?" itp. One są naprawdę bardzo dręczące, a że jestem pewnie w nałogu masturbacji (mam 19 lat) to bardzo często mam problem z żalem i ogólnie ciężko mi na te dręczące pytania zawsze odpowiadać "tak żałuję", "nie popieram zła" itd. Często próbuję mówić, że nie chcę grzeszyć, bo kocham Boga, ale zaraz pojawia się pytanie "ale gdybym nie wiedział czy coś jest grzechem ciężkim czy lekkim to może chciałbym zaryzykować i zgrzeszyć, bo jednak nie kocham Boga aż tak bardzo?" i koszmar od nowa. BŁAGAM o jakąś radę.
2. Mam też pytanie związane z tą ostatnią sytuacją, bo ona miała miejsce też podczas spowiedzi (że przy spowiedzi były myśli, że może akurat w przypadku braku pewności czy to grzech ciężki czy lekki chciałbym zaryzykować i zgrzeszyć). Nie potrafiłem wtedy jednoznacznie odpowiedzieć. Czy ta spowiedź jest w ogóle ważna?
3. Powiedziałem kiedyś spowiednikowi, że ja idę do spowiedzi tak mechanicznie, że nie czuję, że chcę coś zmienić w swoim życiu, że nie wiem czy żałuję, idę, bo po prostu źle się z grzechami czuję. On powiedział, że spowiedzi są ważne. A o dręczących myślach (jak w punkcie pierwszym) powiedział, że nawet jak się z nimi zgodzę/odpowiem, że nie żałuję to nie mam grzechu, bo to jest mi podsuwane. Czy te jego zalecenia mogę odnieść też do sytuacji opisanej w punkcie drugim i tego rodzaju myśli?
Przepraszam, że tak długo. Mam nadzieję, że Odpowiadający zrozumie te pytania, bo pewnie trochę to pokręcone.
Z góry dziękuję za pomoc.

Odpowiedź:

1. Skoro chodzisz do spowiedzi, a nie musisz, bo przecież mógłbyś się nie przejmować, to widać Twój żal jest szczery. Zawsze jednak możesz spowiednikowi mówić o tych swoich wątpliwościach. I trzymaj się tego, co Ci powie...

2. Myśli najczęściej nie są grzechami (prócz myśli nieczystych oczywiście), ale pokusami do grzechu. Czy grzeszymy czy nie, to dopiero pokazują nasze konkretne wybory, a nie to, że teoretycznie pewnie zrobilibyśmy tak czy inaczej.

3. Oczywiście, trzymaj się rad spowiednika. Jak najbardziej możesz je odnieść do tego, co piszesz w punkcie 2.

Wiesz w czym tkwi Twój problem? W strachu. Ogarniając sprawę rozumem widzisz jak jest. Zwłaszcza że możesz posiłkować się wskazówkami spowiednika.Ale problemem są Twoje uczucia. Strach, ze jednak grzeszysz, że zasługujesz na potępienie itd.   Bóg, który z Ciebie umarł na krzyżu na pewno nie chce Twojego udręczenia. Staraj się żyć dobrze, oceniaj sprawy rozumem, zważaj tez na swoje emocje, ale przenigdy nie kieruj się w swojej ocenie samego siebie strachem.  Przyjmij, ze Bóg chce Cię zbawić. I jeśli nawet spowiednik mówi Ci, że ten lęk jest przesadzony, to po prostu wyłącz go. Nie kieruj się nim...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg