Gość 15.10.2013 21:16
Szczęść Boże. Niepokoją mnie dwie kwestie:
1. Podczas Ostatniej Wieczerzy Pan Jezus wypowiedział słowa: „… to czyńcie na moją pamiątkę!” Łukasza 22:19. Otóż kościół uczy, że Msza Święta jest ofiarą. Słyszałem też chyba, że kościół uczy, że cała Msza Święta jest ofiarą i to „ofiarą czystą i darem kadzielnym od wschodu słońca do zachodu, na każdym miejscu składaną” – wg Malachasza 1:11. Czy to jest właściwa interpretacja? Czy tak właśnie jest, że Msza Święta to ofiara czysta i dar kadzielny wg Malachiasza? Łatwiej byłoby mi to zrozumieć gdyby Pan Jezus zamiast powiedzieć podczas Ostatniej Wieczerzy „to czyńcie na moją pamiątkę”, gdyby powiedział: „to czyńcie jako ofiarę czystą i dar kadzielny wg Malachasza na każdym miejscu od wschodu do zachodu słońca”. Jak to jest? Słyszałem też, że: „A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej.” Rzymian 12:1 – słyszałem interpretacje, że ta ofiara czysta wg Malachiasza to właśnie inaczej ta ofiara żywa, świętą, Bogu przyjemna wg św. Pawła. Jak to z kolei z tym jest?
2. Wyczytałem gdzieś, że Antychryst będzie gejem i nie będzie umiał zajrzeć w swoje serce, ujrzeć prawdy o sobie, zepsute sumienie… Właśnie ja mam skłonności homoseksualne i moje sumienie jest zamglone jakiś bunt we mnie, cieszę się ze złego a z jak kolega ma sukcesy w pracy (dobro) to jestem smutny i zazdrosny i nie umiem zajrzeć w swoje serce właśnie. Bardzo mnie to niepokoi a czasem czuję niepokój i ciemność. Jak z tym żyć? Jakaś rada?
Bardzo dziękuję za odpowiedź.
1. Naukę Kościoła odnośnie do Eucharystii znajdziesz TUTAJ
2.Wedle św. Jana Apostoła Antychrystem jest ten, kto nie wierzy że Chrystus przyszedł w ciele. Czyli heretyk, który kwestionuje wielkość dzieła Chrystusa, a podaje się za nauczyciela prawdy. Orientacja seksualna nie ma tu nic do rzeczy.
Jak żyć ze świadomością bycia homoseksualistą i tego, ze się innym zazdrości ich sukcesów? Zabrzmi to może sztampowo, ale warto wszystko to potraktować jako krzyż i ofiarować Bogu swoje codzienne zmaganie z tym, czego w sobie nie akceptujesz. Nie wiem jak z poczuciem winy za bycie homoseksualistą, ale zazdrość w takim wypadku powinna szybko minąć.
J.