Dżane 25.05.2013 18:14

Witam serdecznie odpowiadającego:)
mam pytanie,a raczej chodzi o taką sytuację, kilka lat temu w mojej rodzinie pewna młoda kobieta odebrała sobie życie, zostawiając po sobie 2 wtedy maleńkich dzieci. jakiś czas temu, w jednym z katolickich tygodników przeczytałam,że dzieci osób odbierających sobie życie przez samobójstwo mogą mieć skłonność do zrobienia przyszłości podobnych czynów. w przypadku tej kobiety jest to o tyle prawdopodobne,że kiedyś gdy ona była dzieckiem, jej ojciec również odebrał sobie życie. i w związku z tym mam pytanie czy można i ewentualnie w jaki sposób można uchronić te dzieci,przed tym skłonnością lub nawet chęcią odebrania sobie życia.
i drugie pytanie;
niedawno spowiadałam się u znajomego księdza.Kapłan w trakcie tej spowiedzi-prosząc abym również zachowała tajemnicę tej spowiedzi,zwierzył mi się,że miał kiedyś problemy podobne do moich poruszanych w trakcie tej spowiedzi.Ponieważ jest to ksiądz, który prowadzi w mojej parafii grupę dla młodzieży i siłą rzeczy jest znany nie tylko mi,ale też i naszym wspólnym znajomym, po tej spowiedzi, rozmawiając z tymi znajomymi, rozmawiałam też i o tym księdzu i o tym,że byłam u niego u spowiedzi-no i.....tak naprawdę nie mówiąc nic konkretnie,ale powiedziałam,że mamy podobne doświadczenia, wiem,nie było to zbyt rozsądne, ale teraz zastanawiam się jak daleko sięga granica zachowania tajemnicy spowiedzi, zarówno,jeśli chodzi o księdza jak i osobę,która zostaje poproszona aby taką tajemnicę zachować??? Wiem,że ani ja ani ksiądz nie może powiedzieć,o jakich sprawach rozmawialiśmy, ale czy np ksiądz może powiedzieć jaką zadał pokutę,lub pouczenie i czy ja mogę np powiedzieć komuś o tym co usłyszałam od danego księdza np jeśli chodzi o naukę? Księdzu za zdradzenie tajemnicy spowiedzi grozi ekskomunika a osobie świeckiej,która by wyjawiła taką tajemnicę-czy również grozi taka kara,czy bardziej jest to pod karą grzechu ciężkiego?Co w tej sytuacji jeśli tylko wspomniałam,że mamy podobne doświadczenia życiowe-mówiąc to bardzo ogólnie, dosłownie tak jak napisałam-ale czy nie jest to z mojej str nadużycie?Czy po prostu nie wracać więcej do tematu podobnych doświadczeń i w ogóle nie rozmawiać z innymi na temat spowiedzi???

Odpowiedź:

Może najpierw o spowiedzi... Mówiąc o tym że macie podobne doświadczenia w kontekście spowiedzi chyba niczego jeszcze nie zdradziłaś. Ale uważaj. To śliska sprawa. Łatwo powiedzieć trochę za dużo. Ktoś może przecież wiedzieć jakie są twoje doświadczenia, problemy i o takiej wypowiedzi odnosić to do tego księdza. Zresztą być może niesłusznie. Więc lepiej takich rzeczy nie mów.

Tu nie chodzi nawet o tajemnice spowiedzi. Nigdy nie powinniśmy wyjawiać czegoś, o czym dowiedzieliśmy się pod warunkiem, że zachowamy tajemnicę. Także gdy ktoś prosi o zachowanie sekretu, powinniśmy zasadniczo taką prośbę potraktować poważnie....

O czym w spowiedzi możesz mówić a o czym nie. Zasadniczo jak najmniej. Zwłaszcza gdy wiadomo o którego księdza chodzi. Ale jak powiesz że z pokutę dostałaś taka czy inną modlitwę nic się nie stanie. Może też zdarzyć się tak, że chcesz z kimś omówić jakiś problem, zastanawiasz się czy rada, której udzielił spowiednik powinna być tak czy inaczej wprowadzona w życie... Wtedy oczywiście możesz o tym z kimś porozmawiać, byle zachować jak największą dyskrecję, a nie paplać na prawo i lewo...

A swoją drogą... Mam swoje lata i spowiadałem się u wielu księży. Obawiam się, że na podstawie tych czy innych wypowiedzi niektórych kapłanów mógłbym też trochę powiedzieć na temat ich grzechów. Oczywiście byłyby to domysły, ale mocno uprawdopodobnione. Tylko po co takie rzeczy mówić?

A co do "dziedzicznego samobójstwa".... Coś takiego to na pewno nie jakaś determinacja. Decyzję o samobójstwie każdy podejmuje sam. Ale pewnie działa tu jakiś mechanizm przekonania o istnieniu jakiegoś fatum. To trochę tak jak z dziećmi alkoholików, które choć obiecują sobie, że one będą inne też czasem wpadają w alkoholizm. Nie alkoholizm jest dziedziczny, ale dziedziczny jest pewien styl życia, pewien sposób rozwiązywania problemów. Podobnie jest u kobiet. wychowujących dzieci. Bardzo często popełniają te same błędy co swoje matki, choć zarzekały się, że u nich będzie inaczej. Dlaczego? Z pośpiechu. Kiedy człowiek nie ma czasu na refleksję, reaguje odruchowo. A odruch to często to, czego nauczyliśmy się w domu. Przy dzieciach, które tu trzeba przewinąć, tam nakarmić, tu odpowiedzieć na dziesiątki pytań a tam jeszcze co innego o taki brak refleksji bardzo łatwo. Więc i powiela się błędy swoich rodziców...

Podobnie chyba może być z samobójstwem. Kiedy ktoś w rodzinie już samobójstwo popełnił, to w umyśle członka rodziny, kolegów itd pojawia się myśl, ze to jest sposób. Nawet jeśli człowiek taki pomysł uważa za głupi, w złych okolicznościach może ten niebezpieczny mechanizm akceptacji takiego rozwiązania się uruchomić...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg