Pytający 17.02.2013 08:19
Szczęść Boże,
1. Czy bardzo lubienie innych ludzi jest złe?
Kiedyś usłyszałem, że grzechem jest np.wieszanie plakatów ulubionego muzyka w pokoju, bo to godzi w 1 przykazanie. Jeśli jednak powieszę plakat, jednocześnie będąc świadomym, że ten człowiek i jego muzyka to dar od Boga i będę dziękować Bogu za to, że dał nam takiego człowieka to też jest grzech jak ten plakat w moim pokoju będzie wisiał?
2. Czy Carls Rogers głosił coś sprzecznego z Kościołem?
Jestem na studiach psychologicznych i mam okazję wzięcia udziału w kursie doszkalającym wg C.Rogersa, jednak na stronie: http://www.aleksanderposacki.pl/pl/artykuly/orientalne-i-okultystyczne-inspiracje-kursow-dla-nauczycieli-4-techniki-relaksacyjne-i-supernauczanie-czy-cwiczenia-duchowe-i-ukryte-inicjacje
znalazłem takie wspomnienie o tym psychologu:
"Niektórzy twórcy i badacze nie ukrywają jednak faktów i otwarcie piszą o wartościach odkrytych przez nich w kulturach i religiach Wschodu. Przykładem może być tekst wspomnianego już Daniela Golemana, który stwierdził, że w zachodnich teoriach osobowości brakuje odpowiednika typu osobowości reprezentowanej przez buddyjskiego arahata (oświeconą i urzeczywistnioną osobę), choć w jakimś stopniu jest on podobny do osoby "samorealizującej się", opisanej przez A. Maslowa i C. Rogersa, określanych jako psychologów humanistycznych, a w istocie inspirujących się religiami Wchodu, a także ezoterycznymi systemami duchowości. "
Czy to znaczy, że Rogers głosił coś nawiązującego do innych religii?
1. Takie "lubienie" innych na pewno nie jest grzechem przeciwko 1. przykazaniu... Problem chyba bierze sie z tego, ze czasem o takich ludziach mówimy "idol". A greckie słowo "idol" to po polsku "bożek". Nikt dla nas bożkiem być nie powinien. Alle skoro nie jest, wszystko jest w porządku...
2. Odpowiadającemu trudno to ocenić, bo nie jest specjalistą od Maslowa i Rogersa ;). Ale.. Wydaje się, że trzeba zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze nie należy nauk jakiegokolwiek psychologa traktować jak religii. Każdy może się mylić. Po drugie, trzeba różnym koncepcjom przyglądać się krytycznie.
Najpierw wyjaśnijmy: antropologia chrześcijańska uczy, że człowiek to ciało i dusza; ciało ożywione duszą. Najczęściej jednak błędne, niebiblijne pojęcia odnośnie do połączenia w człowieku tych dwóch rzeczywistości. Podchodzimy do tego połączenia w stylu greckiego dualizmu, jakby człowiek był prostym złożeniem tych dwóch składników. Jak ciasto jest połączeniem wody i mąki. Tymczasem Kościół uczy troszeczkę inaczej. W Katechizmie (363-364) czytamy :
"Pojęcie dusza często oznacza w Piśmie świętym życie ludzkie lub całą osobę ludzką. Oznacza także to wszystko, co w człowieku jest najbardziej wewnętrzne i najwartościowsze; to, co sprawia, że człowiek jest w sposób najbardziej szczególny obrazem Boga: "dusza" oznacza zasadę duchową w człowieku.
Ciało człowieka uczestniczy w godności "obrazu Bożego"; jest ono ciałem ludzkim właśnie dlatego, że jest ożywiane przez duszę duchową, i cała osoba ludzka jest przeznaczona, by stać się w Ciele Chrystusa świątynią Ducha:
Człowiek, stanowiący jedność ciała i duszy, skupia w sobie dzięki swej cielesnej naturze elementy świata materialnego, tak że przez niego dosięgają one swego szczytu i wznoszą głos w dobrowolnym chwaleniu Stwórcy. Nie wolno więc człowiekowi gardzić życiem ciała, lecz przeciwnie, powinien on uważać ciało swoje, jako przez Boga stworzone i mające być wskrzeszone w dniu ostatecznym, za dobre i godne szacunku".
Filozoficznie zaś ujmując naturę ludzką odwołuje się do myśli Arystotelesa, gdzie ciało jest materią, a dusza formą tejże materii...
Wracając do tematu... Jeśi psychologia widzi w człowieku jakieś inne "składniki" to niekoniecznie jest to herezja. Np. mówienie o podświadomości na pewno nią nie jest. Bo to nie przeczy temu, że człowiek jest materią i duchem. le już powoływanie się na istnienie w człowieku jakieś nieznanego tajemniczego pierwiastka, taką herezją już mogło by być. Trzeba po prostu myśleć krytycznie (to nie to samo co krytykancko) i bez bojaźni oceniać...
J.