Ola 07.12.2012 14:04

Mam ogromny problem a najgorsze w tym wszystkim jest to , że zdaje sobie sprawę z jego obecności a nie umiem z tym wygrać.
Mam 16 lat od 3 lat nie uczęszczam do spowiedzi a od roku bardzo rzadko pokazuje się na mszy świętej . Kiedyś byłam bardzo związana z kościołem przez uczęszczanie do Scholi wydaje mi się , że tylko przez to śpiewanie mogłam naprawdę się pomodlić. Bo kiedy przyszedł ten czas gdy musiałam zrezygnować ze scholi z różnych powodów, nie mogłam się odnaleźć na mszy , najchętniej odrazu bym wyszła możliwe , że z lenistwa ale też z braku zainteresowania .
Bardzo się zmieniłam odkąd nie mam styczności z Kościołem popadłam w nałóg nikotynowy podoba mi się to jak sobie więcej wypije . Ostatnimi czasy bardzo kłócę się z ludźmi którzy mnie otaczają . Chciałabym się zmienić ale nie potrafię po prostu coś mi nie pozwala . Jest dobrze przez jakiś czas a później wpadam w wir życia i znów na mojej drodze pokazują się problemy.
Bardzo proszę o jakąś rade .
Serdecznie Dziękuje .

Odpowiedź:

Nie wiem, czy moja rada będzie miała sens, bo przecież zupełnie Cię nie znam...

Chcesz się zmienić, ale potem znów nie wychodzi? Podejrzewam, że u źródeł Twojego zachowanie leży jakiś brak akceptacji dla samej siebie. Głupio brzmi, prawda? Jeszcze głupiej zabrzmi powód, dla którego tak myślę: bardzo dużo dziewcząt w Twoim wieku ma ten właśnie problem. Różnie sobie z nim radzą i dlatego bardzo różnie reagują, ale korzeń złą jest ten sam: nie lubią siebie samych. Dlatego szukają powodu, dla którego mogłyby siebie polubić. Wtedy szukają tego, co im w jakiś sposób imponuje...

Co zrobić? Powiedz sobie, ze jesteś wartościowym człowiekiem (też zabrzmi głupio, ale każdy człowiek jest wartościowy). Potem idź do spowiedzi. Zostaw to co stare, a buduj się po nowemu.

Przepraszam, że nic mądrzejszego nie wymyśliłem. Ale może dzięki temu sama wpadniesz na lepszy pomysł...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg