Chudziutka 07.09.2012 22:50
1)Czy Kościół Katolicki ma coś przeciwko ruchowi pro-ana? Oczywiście nie mam tutaj na myśli czternastolatek jedzących po 200 kalorii dziennie, tylko normalnych przedstawicieli - takich, dla których zdrowie, kontrola nad własnym ciałem i piękno szczupłej sylwetki stało się ideałem, do którego dążą i którzy dostosowali swój styl życia do tych dążeń.
2)Moja koleżanka podejrzewa, że ma anoreksję. Wskazują na to pewne, dość niepokojące objawy. Czy popełnia grzech nie zwracając się w tej kwestii do psychologa mimo że wie, że nie jest w stanie rozwiązać problemu samodzielnie? Czy ja powinnam ją do tego namawiać?
3)Czy anoreksja lub bulimia kwalifikują się jako choroby psychiczne będące przeszkodą w zawarciu sakramentu małżeństwa?
4)Czy popełniam grzech ciężki jeśli okłamuję koleżankę że coś zjadłam po to, żeby się mnie nie czepiała? Ona podejrzewa, że ja mam anoreksję, w moim przypadku jednak nie ma ku temu poważnych przesłanek. Jej reakcja jest nadinterpretacją a ja chcę po prostu mieć spokój. A gdybym zamiast koleżanki okłamywała rodziców (też dla świętego spokoju), czy byłaby różżnica?
Kościół nie wypowiadał się na temat ruchu pro-ana w jakiś oficjalny sposób. Wiadomo jednak, że podejrzliwie patrzy na kult ciała. Wszelka przesadę w tym względzie uważa za przejaw nieprawidłowej hierarchii wartości. Bo o ciało, owszem, należy dbać. Ale ta troska nie może nam przysłaniać innych spraw w życiu...
Na dodatek mamy tu do czynienia z problemem bardzo delikatnym ze względu na możliwość szkodzenia sobie na zdrowiu. Ktoś, kto dba o swoje ciało malując sobie paznokcie może być próżny, ale na pewno sobie tym nie szkodzi (chyba że wchłaniając zbyt duże ilości acetonu ;)). Podobnie ktoś, kto często chodzi do fryzjera. Unikanie jedzenia, żeby wyglądać jak wieszak zawsze będzie rodziło możliwość, ze popadnie się w anoreksję.
To nie Twój problem? Pierwsze objawy tego, ze to jednak problem widać w Twoich pytaniach. Pytasz o kłamstwo. Wobec koleżanki, wobec rodziców. To ewidentny objaw tego, że już coś jest nie tak. Widzisz też problem u swojej przyjaciółki. Zastanawiasz się, czy grzechem będzie, jeśli nie zwrócisz jej uwagi, nie namówisz na wizytę u psychologa. A nie prościej byłoby umówić się, że po prostu będziecie normalnie jeść? Nie musicie wcinać chipsów czy hot-dogów, ale kasza jaglana czy gryczana z sałatą są raczej zdrowe. A jeśli nie smakują, to się nimi nie będziecie zbytnio objadać i tyle ;)
Odpowiadający nie chce Ci radzić, czy jakieś kłamstwo jest już grzechem ciężkim czy nie, czy masz prawo robić swoje czy nie. Bo póki co stąpasz po równi pochyłej ku przepaści. Lepiej zawróć póki możesz. Spróbuj przynajmniej. Wtedy się okaże, czy faktycznie jeszcze możesz...
Nie jestem kobietą i być może dlatego nie rozumiem sensu głodzenia się, by być szczupłym. Skądinąd wiem, że zdrowy dorosły człowiek raczej nie miewa sylwetki podlotka i zawsze się dziwiłem, kiedy dobrze wyglądające kobiety chciały mieć figurę niedojrzałej nastolatki. Ale jako mężczyzna mogę zapewnić: facet nie pies, na kości nie leci ;)
J.