Gość 26.03.2012 20:02
Szczęść Boże!
Mam problem który nurtuje mnie od dłuzszego czasu, mianowicie:
Jestem z moim chłopakiem już od roku. On jest wierzący, wychowany w katolickiej rodzinie ale nie za bardzo praktykujący. On wie że dla mnie wiara jest bardzo ważna i to rozumie, odkąd jesteśmy razem chodzi regularnie ze mną do kościoła, na początku na mszy był tylko ciałem gorzej z duchem ale od pewnego czasu pobożnie uczestniczy w nabożeństwie. Przed ostatnimi świętami Bożego narodzenia przypominałam mu o spowiedzi świętej kilkakrotnie. Przyszły święta, ja myśląc że był do spowiedzi kazałam mu iść do komuni świętej. On do komuni przystepował więc byłam spokojna i zarazem szczęśliwa. Jednak po pewnym czasie niechcący dowiedziałam się że wcale do spoweidzi nie przystąpił. WYNIKŁA Z TEGO WIELKA KŁÓTNIA NA CO ON TŁUMACZĄC SIĘ POWIEDZIAŁ, ZE PRZYSTĘPOWAŁ DO KOMUNI BO TAK BARDZO MI NA TYM ZALEŻAŁO... nie wiedziałam co powiedzieć jest w tym trochę mojej winy bo bardzo naciskałam na tą spowiedź i komunię ale z drugiej strony myślałam że do spowiedzi przystąpił. Teraz święta Wielkanocne takie ważne, obiecał ze pójdzie do spowiedzi i to nawet ze mną za wszystko przeprosił tylko, ze czuje że on nie wyjawi na spowiedzi swojego grzechu gdyż on uważa że przecież nic takiego sie nie stało na dodatek boi sie wyznać prawdę... co mam zrobić jak mu to wytłumaczyć? proszę o pomoc wiem że jest on na dobrej drodze i juz coraz bliżej Boga więc jest nadzieja.
No i już po świętach...
Chyba nie jest dobrze, gdy ktokolwiek czuje się zmuszony do przystępowania do Komunii. Rodzą się z tego takie sprawy, jak ta, o której piszesz. Świętokradztwo. Każdy człowiek ma prawo ustawiać swoje relacje z Bogiem sam. Zachęcając kogoś do pójścia do spowiedzi czy do Komunii trzeba wielkiej delikatności i taktu. Nawet gdy to rodzice zachęcają dzieci. Tym bardziej, gdy z kimś wiążą nas relacje partnerskie... Po prostu nie należy stawać między Bogiem a bliskim nam człowiekiem. Chyba że chodzi tylko o modlitwę za niego...
Przecież nie chcesz, żeby wiarę udawał, prawda?
J.