Gość 24.01.2012 01:02

Bardzo proszę o nie publikowanie mojego pytania.

(...)
Już sama nie wiem co uważać na ten temat. Mam tak jakby dwie strony myślenia. z jednej, że kościół ma rację i chce się stosować do jego nauk. z drugiej, że moje myslenie jest faktycznie ograniczone i tylko bazujące na tym co mówi kościół, i że tak naprawde nie wiem, czy to co kościół mówi, jest słuszne i czy nie myli się.. Proszę o odpowiedz która by jakos nakierowała mnie, bo czuję sie bardzo zagubiona..

Odpowiedź:

Hmm... Pierwszy z niepokojących Cię komentarzy pod tekstem "Nie przed ślubem" jest właściwie antykościelnym manifestem. Niewiele nim argumentów rzeczowych. Większość to epitety pod adresem Kościoła i moim. I przekonanie autora, że może się wypowiadać w imieniu Boga... Tymczasem my znamy nauczanie Boga: nie cudzołóż, a o żadnej nieczystości wśród was nie będzie nawet mowy (to ze św. Pawła, ale to Pismo natchnione). No i sporo w nim pomieszania. Seksualność na pewno służy zbliżeniu między ludźmi. Ale między ludźmi którzy chcą być ze sobą, a nie ludźmi, którzy są tak niepewni czego chcą, że nie chcą zdecydować się na ślub, na publiczne powiedzenie "chcę być z Tobą na zawsze"..

No i jeszcze jedno. Autor komentarza napisał, ze kompromituję się (czy ogólnie, wierzący kompromitują się) stwierdzeniem, "jak dziewczyna... to znaczy że się nie szanuje i chłopak ją zostawi(...)". Ja tego nie napisałem. I kto tu się kompromituje?

Z drugim tekstem z pozoru trudniej. Ale zwróć uwagę co owa dziewczyna napisała. "Od tego czasu minęło już kilka lat a między nami wciąż jest bardzo dobrze a spotkania rozpoczynają się radosnym uśmiechem. Myślimy o tym żeby się pobrać". Widzisz jak się siebie boją? Minęło kilka lat, kilka lat jak współżyją i są siebie niby coraz bliżej, jest im coraz wspanialej ale jeszcze nie podjęli decyzji, ze chcą być razem przez całe życie. Czy to faktycznie ich do siebie zbliżyło?

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg