Gość 17.12.2010 14:57

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

piszę, ponieważ nie mogę znaleźć odpowiedzi na pytanie, które nie daje mi spokoju.
Konsultowałam się z Księdzem z mojej Parafii, jednak nie potrafił mi udzielić odpowiedzi na moje pytanie.
Zacznę od początku.
Jestem osobą, która po długiej i wyboistej drodze nawróciła się. Żyję teraz w zgodzie z Bogiem, przyjęłam Go z otwartym sercem i staram się postępować tak, aby nie miał nigdy wątpliwości, że wszystko co dla mnie zrobił było niewarte mojej osoby. Pogłębiam swoją wiarę przez zgłębianie tak Pisma Świętego jak i innych artykułów i tu zaczynają się schody.
Rozprawiając ostatnio nad Sakramentem Pokuty trafiłam na artykuł dotyczący rachunku sumienia i były tam wymienione grzechy: wobec bliźniego, dotyczące miłości narzeczeńskiej, w małżeństwie oraz względem dzieci.
Doszukałam się sprzeczności, mianowicie:
grzechem jest: dążyć do małżeństwa mimo schorzeń mogących genetycznie obciążyć potomstwo, zmuszać do używania środków antykoncepcyjnych lub samemu je używać, odmawiać pożycia, budzić nowe życie pomimo schorzeń oraz narażać kogoś na utratę zdrowia, życia lub kalectwo.

Teraz wyjaśniam gdzie jest problem:
Jestem osobą chorą na epilepsję i lekarz wyraźnie mi powiedział żebym odpuściła sobie rodzenie dzieci bo mogą urodzić się chore z dużym prawdopodobieństwem przez wzgląd na to, że leczę się nie tylko jednym lekiem, do tego dochodzą inne schorzenia i nie ma szansy na poprawę stanu mojego zdrowia bo napady wracają pomimo moich starań.
Nie ma takiej możliwości żebym świadomie podjęła decyzję o macierzyństwie zwłaszcza przez wzgląd na zdrowie dziecka ale też moje.
Po przeczytaniu prawa kanonicznego i innych artykułów na temat Sakramentu małżeństwa wiem, że jego podstawowym celem jest wydanie na świat potomstwa - czego ja się podjąć nie mogę. Wyczytałam też, że jeżeli osoba zainteresowana Sakramentem małżeństwa przed jego zawarciem wyzna, że nie chce mieć dzieci - małżeństwo jest nieważne.
Kolejna sprawa to grzechy, które wymieniałam - stają one w opozycji do mojego stanu zdrowia - bo cokolwiek zrobię będzie źle.
Ksiądz, z którym rozmawiałam miał również wątpliwości, co do tego czy osoba z moim schorzeniem może w ogóle zawrzeć Sakrament małżeństwa.

Proszę o interpretację mojej sytuacji bo jestem na prawdę przyciśnięta i w tej sytuacji nie wiem czy jest sens żebym wiązała się z kimkolwiek bo co będzie później?
Nie chcę zabierać mężczyźnie możliwości posiadania potomstwa a po co się angażować w coś co nie ma przyszłości? To sprowadzi tylko niepotrzebne cierpienie......proszę o dobrą odpowiedź, bo proszę mi uwierzyć - jestem skłonna spędzić życie w pojedynkę, jeżeli tak trzeba, bylebym tylko w momencie stanięcia na Sądzie ostatecznym nie miała poczucia, że zrobiłam coś, co było wbrew Bogu, który tak bardzo mnie kocha.....




Serdecznie proszę o odpowiedź.
Magdalena z Rzeszowa.

Odpowiedź:

Trzy lata temu odpowiedziałem na podobne pytanie w ten sposób:

Prawo kościelne nie zabrania ślubu osobom z obciążeniami genetycznymi. Gdyby były bardzo poważne, osoba obciążona pewnie nie byłaby zdolna do zawarcia małżeństwa. Trudno więc mówić o grzechu, zwłaszcza poważnym, gdy ktoś jednak małżeństwa chce. Chyba należałoby rozważyć dwie sprawy: jak poważne defekty grożą przyszłemu potomstwu i jakie jest prawdopodobieństwo ich przekazania. Owe defekty wcale przecież nie muszą się ujawnić. O zdrowiu dziecka decydują przecież geny obojga rodziców. A sama możliwość przekazanie jakiejś skłonności do choroby na pewno nie jest grzechem. Gdyby konsekwentnie iść po tej linii myślenia w ogóle trzeba by unikać posiadania potomstwa. Bo przecież każdy człowiek kiedyś umrze... (Znajduje sie toto TUTAJ).

To bardzo ostrożne sformułowanie. Zwłaszcza owo zdanie "Gdyby były bardzo poważne, osoba obciążona pewnie nie byłaby zdolna do zawarcia małżeństwa".
 Wyjaśniam: chodziło mi o taką genetyczną chorobę, która na tyle poważnie upośledza człowieka, że fizycznie czy psychicznie nie jest w stanie obowiązkom małżeńskim podołać. Ale na pewno - podkreślam to z całą odpowiedzialnością, po konsultacji ze znawcą tematyki - sama choroba i możliwość przekazania jej dzieciom nie czyni niezdolnym do zawarcia małżeństwa. Więcej, człowiek świadom obciążeń genetycznych, który jednak decyduje się na poczęcie, też nie popełnia grzechu.

Proszę zwrócić uwagę, że twórca tego rachunku sumienia jakby zapomniał, że życie człowieka chorego n ie jest wcale mniej cenne, mniej wartościowe, niż człowieka chorego.Choroba, nawet poważna, nie uniemożliwia bycia szczęśliwym. No i w końcu istnienie w tym życiu daje nadzieję na życie wieczne....

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg