filozof 09.01.2005 20:19
Ad. mojego wcześniejszego zapytania i Waszej odpowiedzi:
1. Odpowiadający chyba jednak nie zrozumiał ;) Oczywiście "można znać zło (choć może nie wszystkie jego konsekwencje), a mimo to postawić je ponad dobrem", tyle tylko, że owo znanie NAPRAWDĘ, czyli posiadanie owej dogłębnej wiedzy nt. wartości wymaga znania owych konsekwencji, tzn. na pewno nie można znać zło NAPRAWDĘ i przełożyć je nad dobro. Jeśli się je zna NAPRAWDĘ, to zna się też jego konsekwencje, które pozwalają odróżnić je od dobra, jak Pan Jezus to zręcznie ujął: "Po owocach poznacie". A więc człowiek nie znający konsekwencji nie wie NAPRAWDĘ, bo jak można odróżnić dobro od zła jeśli nie po "owocach" (konsekwencjach)? A więc Odpowiadający w pewnym sensie mi przytaknął ;) Nie mówię tu oczywiście o znaniu WSZYSTKICH konsekwencji, bo to się nie da, wystarczy znać te, które mogą zdradzić zamaskowane zło, i to chyba również miał na myśli Odpowiadający. Bo znać wszystkie konsekwencje popełnianego czynu nie sposób. A ostatnio wyczytałam: "Mówi się, że najbardziej inteligentna istota znajduje się w piekle - jest nią oczywiście szatan. Osobowe i inteligentne zło. Inteligentne, ale nie mądre, nie racjonalne. Inteligencja bowiem nie musi wcale iść w parze z mądrością, chociaż jest na pewno oparta na jakimś rozumowaniu. Ale na jakim? Perwersyjnie przewrotnym! Przykładów podawać chyba nie trzeba. A ponadto zło jest niepoznawalne, bo to co jest poznawalne, to dobro. Ono istnieje w sposób pozytywny. Zło zaś jest "negatywnością", a negatywność jest niepoznawalna. Zło nie jest rozumne, nie można go uzasadnić (chyba, że w perwersyjny sposób), ani zracjonalizować. Zło nie jest racjonalne, jest a-racjonalne lub nawet anty-racjonalne. Jest wbrew wszelkiemu rozumowi, wbrew wszelkiej mądrości.", więc chyba szatan jest inteligentny, ale nie jest mądry. No dobrze, ale w takim razie pojawia się inny problem: czemu Pan Bóg mu tej mądrości nie udzielił? Bóg w parze z wolnością powinien chyba dać mądrość do jej używania? Czy dał ją więc człowiekowi? No i jeszcze jedno: dlaczego upadła tylko część aniołów, a nie wszyscy?
2. Czy wobec tego ST jest po części zbiorem legend i podań, w których jest trochę prawdy, ale i bajeczki? Jak w ogóle można wtrącać w fakty bajki? Nie tyle chodzi o zaspokojenie ciekawości odnośnie lat życia ludzi żyjących przed potopem, ale chyba o zwykłą uczciwość, aby nie mieszać bajeczek z prawdą, bo prawda + bajeczka traci wiarygodność. Rozumiem, że Pismo Św. nie powstało jako kronika, ale chyba nie powstało również jako mitologia? To skąd pewność, że ST nie jest w całości czyimś wymysłem, fikcyjni bohaterowie wplecieni w faktyczną tradycję żydowską? Albo prawdziwi bohaterowie i faktyczna tradycja, ale ich "przygody" są wymysłem? Czy ST jest zbiorem legend, w którym jest trochę prawdy (Jezus powołuje się na ST), ale jest to prawda w podaniach, morały z legend? "Ale też nie o to w przekazie biblijnym chodzi, by zapokoić naszą ciekawość odnośnie do lat życia ludzi żyjących przezd potopem, ile o pouczenie nas, że rozszerzające się zło miało negatywny wpływ na jakość ludzkiego życia." - faktycznie, ale nie można z fałszu (wiek ludzi) wnioskować faktu (negatywny wpływ na jakość ludzkiego życia) i na tym opierać pouczenie. Poza tym to jest mi bardzo trudno zgodzić się z tymi, którzy mówią, że Bóg pozostał niezmienny od czasów ST przez NT i do teraz. Przede wszystkim Jezus objawia nam kochającego Ojca i takiego przyjmujemy Boga dzisiaj, natomiast w ST odnoszę wrażenie, że wcale taki nie był. Wydaje się mi tu Pan Bóg Bogiem nieprzejednanie nacjonalistycznym i szalenie drobiazgowym a słowa zapisane w ST czasami trudno mi uznać za słowa Boga, nawet jeśli jest napisane "Tak mówi Pan". Czytam tu niekiedy dla mnie rzeczy absurdalne, np. że kobieta jest nieczysta po urodzeniu dziecka, podczas okresu, Bóg ma w zwyczaju za grzechy jednostki karać zbiorowo... Dziś, przynajmniej w wierze katolickiej, ludzie nie dostępują obrzezania, kobieta nie ma żadnych okresów nieczystych, można jeść wieprzowinę, każdy odpowiada sam za swoje grzechy i wszyscy oni idą do nieba. Wiele się zmieniło moim zdaniem w zapatrywaniach Pana Boga od czasów ST do dziś. Więc jak to jest z tą "niezmiennością"?
3.Eee... chyba nie zrozumiałam o co chodzi w tej refleksji ;) Odpowiadający chce chyba, aby własnością intelektualną bezinteresownie dzielić się z bliźnimi. Pewnie powinno tak być... ale nawet Arka Noego nie produkuje muzyki "za friko". Poza tym prawo zabrania przywłaszczanie sobie czyjejś własności intelektualnej - nie tylko w celu sprzedaży, ale również tylko dla siebie. Czy zdanie Kościoła (Boga) w tym momencie sprzeczne jest z literą Prawa, czy jest to prywatna opinia Odpowiadającego? Cóż, mimo to trudno się z tą opinią nie zgodzić... Pewnie powinno się propagować bezinteresowność, aby każdy wykonywałby swą pracę za darmo (z miłości bliźniego) i doświadczał za nią po prostu dobra innych bliźnich, wszyscy pracowali by w imię miłości bliźniego, nie potrzebne byłyby wówczas pieniądze... no ale to chyba było ostatnim razem w Raju. Teraz zaś jest (niestety) inaczej i dla zwykłego porządku w świecie trzeba się chyba dostosować... A przy okazji nasuwa mi się pytanie: co więc Jezus miał na myśli mówiąc: "Kto ma, temu będzie dodane, a kto nie ma, temu zabiorą i to, co ma"?
5.b) Odpowiadalibyśmy, bo to mogłby być sen-próba, fikcyjna rzeczywistość badająca, jak postąpilibyśmy postawieni w danej sytuacji. Zresztą nie zgadzam się, jakoby w snach nie my decydowaliśmy... Nawet w snach nie jesteśmy w stanie postąpić wbrew sobie. Jeśteśmy w nich tacy, jacy jesteśmy na jawie, tylko sytuacja i problemy postawione przed nami są fikcyjne. Ale argument a) jest faktycznie przekonywujący. Jednak Odpowiadający zapomniał odpowiedzieć na pytanie, skąd w umyśle Boga, Boga niematerialnego, wziął się pomysł świata materialnego?
6. Refleksja jest bardzo mądra i skłania do przemyśleń. Mnie nasunęła pytanie, czym w ogóle w takim razie jest czas?