Gość 01.10.2011 16:37

Mieszkam z żoną i jej dziećmi w jej domu gdzie ja nie jestem zameldowany,od pewnego czasu żona notorycznie stara się mnie wyżucić,zwłaszcza po spożyciu alkoholu,jest bardzo agresywna i wulgarna,straszy mnie cały czas że wezwie policję i mnie wyprowadzą,jej dzieci też chcą się mnie pozbyc(syn lat19,córka17) a to dlatego że notorycznie przebywa tutaj mnóstwo pijanej młodzieży, urządzaja nocne balangi, pija, palą, są bardzo wulgarni, a mi się to bardzo niepoboba, żona nic nie mówi bo raz że moze pić bezkarnie sama i dzieci nic jej nie powiedzą,a dwa ze i tak już dawno straciła nad nimi kontrole, Żona wręcz znęca się nademna psychicznie,wyzywa,ubliża od najgorszych,kilka razy zostałem pobity przez jej syna,ale nic nie moge zrobić bo grozi mi wyrzuceniem z domu.Mam adres stałego zameldowania 700km dalej od żony,ale rok temu straciłem pracę, nies tać mnie na mieszkanie tam,już jest bardzo zadłużone,teraz znalazłem pracę tam gdzie przebywam u żony ale zarobki są bardzo skromne.Co więc mogę zrobić, czy naprawde zona może mnie poprostu wyrzucic przy pomocy policji, przebywam tutaj od ponad roku.Po prostu nie stać mnie na powrut tam gdzie jestem zameldowany,grozi mi eksmisja,i tam nie mam szansy na jakąkolwiek prace. Bardzo proszę o poradę, jestem u kresu wytrzymałości i wykończony nerwowo przez żone i tą rozpuszczoną do granic ,,młodzież".Kiedy dzwoniłem na policję powiedziano mi że jezeli zona nie zyczy sobie abym przebywał w jej domu i wezwie policje to oni napewno mnie stamtad wyprowadzą na ulice,a żona jest u siebie i może robić co chce.Takie jest zdanie policji,co więc mogę zrobić?Skoro policja utwierdza żone w przekonaniu że ma racje.A przecież KODEKS RODZINNY I OPIEKUŃCZY mówi wyrażnie:
Art. 28 1. Jeżeli prawo do mieszkania przysługuje jednemu małżonkowi, drugi małżonek jest uprawniony do korzystania z tego mieszkania w celu zaspokojenia potrzeb rodziny. Przepis ten stosuje się odpowiednio do przedmiotów urządzenia domowego.
A do tego jest jeszcze dużo wiecej powiedziane w kodeksie odnośnie tej sprawy.Ja naprawdę nie chce stawiać sprawy na ostrzu noża ,nie chcę krzywdzić żony aby miała jakiekolwiek kłopoty,pragnę poprostu aby się opamiętała,przestała pić,po trzeżwemu może jakoś w końcu się dogadamy,mimo naszych lat(55i54)jesteśmy dopiero 2lata po ślubie,chcę wierzyć że to tylko trudny okres,i w końcu minie ale jeśli nie przestanie pić będzie coraz gorzej bo pije coraz częsciej,sama w domu siada i pije.Ponadto ciągle mnie straszy że ma eszędzie znajomych,na policji także,ze zna dobrze Komendanta i na pewno mnie załatwi.Doszło do tego że po pijanemu pisze do mnie sms-y: (...) zabij się hu... Co mam więc robić?Proszę coś poradzić

Odpowiedź:

Najlepiej będzie, jeśli zwróci się Pan do instytucji zajmującej się rozwiązywaniem problemów alkoholowych. Bo w tym tkwi praprzyczyna Pańskich kłopotów. Żona pewnie by się tak nie zachowywała, gdyby nie nadużywała alkoholu. Zapewne osoby związane z pomocą alkoholikom pomogą też Panu rozstrzygnąć wątpliwości prawne. W tej kwestii może Pan też zadzwonić do Katolickiego Telefonu Zaufania w Katowicach (32 25 30 500) i zapytać o godziny dyżuru prawnika.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg