Gość 23.08.2011 15:12
Co ma zrobić człowiek, który jest rok bezrobotny, stara się, podejmuje różne - dłużej lub krócej trwające prace, a wciąż nie może znaleźć odpowiedniej pracy, odpowiedniego miejsca w życiu. Jesteśmy razem już 8 lat, chcielibyśmy się pobrać, a tej stabilizacji wciąż nie ma. Modlimy się już tak długo o pracę dla mojego przyszłego męża (Eucharystia, nawiedzanie sanktuariów, różaniec itd.). Już tak długo żyejmy w czystości przedmałżeńskiej. Jest on wykształcony, inteligentny, ale pracodawcy nie są z niego do końca zadowoleni (jest raczej spokojny i powolny - typ introwertyka). Jak się tym wszystkim nie załamać?
Może źle to zabrzmi, ale odpowiadający nie zna odpowiedzi na Pani pytania. Czasami faktycznie tak jest, że człowiek ma w życiu pecha. Co i rusz spotykają go różne przeciwności, choć nijak nie wynika to z jego złego postępowania. Trzeba jakoś żyć dalej, iść do przodu. Jasne, to tylko łatwo powiedzieć, ale chyba nie ma innego wyjścia. Może trzeba szukać pracy niekoniecznie w swojej branży, a potem czekać na okazję, by do właściwej powrócić? Trudno powiedzieć.
W każdym razie zawsze warto dalej powierzać swoja sprawę Bogu. Sam zachęcał, by być w swoich prośbach natrętnym... Ale warto też w swojej modlitwie zastanowić się, na ile szukam Bożego wsparcia, a na ile chcę mu narzucić rozwiązanie. To czasem tylko subtelna różnica, ale warto też siebie o to zapytać. Gdy intencje są oczyszczone, Bóg nie ma powodu, by z wysłuchaniem prośby się wstrzymywać. Choć i wtedy może ją spełnić jakoś nieoczekiwanie, inaczej, niż się człowiek tego spodziewał...
J.