Gość 10.01.2011 20:39
Mam pytanie dotyczące tabletek antykoncepcyjnych.
Działanie tych tabletek:
1. zagęszczanie śluz i tym samym utrudnianie dostępu plemnikom
2. zapobieganie owulacji
3. uniemożliwianie zagnieżdżenie zarodka, jeśli taki już powstał.
Trzecie działanie według Kościoła to działanie wczesnoporonne. Mam rację?
1. Dlaczego więc tabletek antykoncepcyjnych nie uważa się za wczesnoporonne, natomiast tabletkę "po stosunku", która ma dokładnie 3 takie same działania za wczesnoporonną się uważa?
2. Czy w związku z tym, większym grzechem jest użycie jednorazowo tabletki "po" niż branie przez lata zwykłych tabletek antykoncepcyjnych? Jeśli nawet uznać, że to 3 działanie jest rzadkie (bo częściej nie dochodzi wcale do owulacji) to tak naprawdę w czasie paru lat przyjmowania tabletek mogło dojść do wielokrotnego usunięcia zarodka.
Na pytanie o to, co jest grzechem większym odpowiadający odpowie ci, jeśli Ty odpowiesz na pytanie, czy wolisz umrzeć na tyfus czy na dżumę, czy cholerę. Porównywanie grzechów nie ma sensu...
Teologia moralna stawia sprawę jasno: i zażywanie środków antykoncepcyjnych i zażywanie środków mających wywołać poronienie jest grzechem. Gorsze wydaje się zabicie dziecka. Stosowanie środków antykoncepcyjnych (ale nie wczesnoporonnych) mniejszym. Bo tu nie chodzi o ludzkie życie.
Zażycie tabletki "po" jest wprost działaniem ku zabiciu dziecka. Choć nie wiadomo, czy się poczęło. Stosowanie pigułek z nazwy antykoncepcyjnych, a faktycznie o działaniu wczesnoporonnym, jest tak samo złe. Bo dopuszcza zabicie dziecka. Mniejszym na pewno byłoby zastosowanie prezerwatywy. Bo od niej na pewno dziecko nie zginie.
Odpowiadający zawsze rozgranicza działanie wczesnoporonne i antykoncepcyjne. I nie zna się na tym, który specyfik ma jakie działanie. Niezależnie od nazwy, liczy się jak faktycznie działa...
J.