Gość 02.11.2010 17:14
Szczęść Boże, tak się składa że dzięki Bogu mieszkam w Tajlandii, i rozwijam się również tutaj.
Serdecznie dziękuję za poprzednią moją odpowiedź dotyczącą Buddyzmu, jednak nasuwa mi się jedno jeszcze pytanie, bardzo trudne.
Budda - ktoś taki jak Budda, który żył i umarł ponad 500 lat przed Chrystusem, przez swoje zaangażowanie i wyrzeczenia opracował prawa Buddyzmu, które są dzisiaj podstawą moralności wielu ludzi na świecie wyznających, opracowując ich własne przykazania (podobne do naszych X przykazań) są jakoby próbą poszukiwania Boga - załóżmy więc, że Budda, jako prorok, dzięki swemu cierpieniu, zaangażowaniu, oddaniu, trosce, przez Pana Najwyższego został wzięty do Nieba (tak by logicznie to wyglądało).
No i teraz dochodzi do sytuacji takiej, że powiedzmy, jeśli został wzięty do Nieba, to stał się Świętym (jak każdy zbawiony). A do Świętych (nie tylko tych czczonych na ołtarzach, również ja często swoich krewnych którzy odeszli proszę o pomoc - również modląc się za nich) można się modlić.
Moje pytanie wobec tego brzmi - czy do Buddy można się modlić tak jak do innego Świętego, mając świadomość że to Chrystus jest najważniejszy, i używając modlitw chrześcijańskich? Czym wobec tego jest I-wsze przykazanie z X-ciu? Wszak Budda był człowiekiem - oczywiście to pytanie ma sens, jeśli mamy założenie, że został zbawiony. Jeśli nie to możemy się jedynie modlić na Niego, za jego duszę.
Pytam, dlatego, że wielokrotnie wchodząc do Świątyni Buddyjskiej (czy np. w Malezji do Meczetu), to nie była dla mnie zwykła wycieczka. To było coś niesamowitego, bo znalazłem się w miejscu, w którym tysiące ludzi oddaje cześć, i pokłada swoje nadzieje.
I zawsze się modliłem również, ale po chrześcijańsku, w myślach jedynie. PROSZĘ NIE TRAKTOWAĆ MOJEGO PYTANIA JAKO PRÓBĘ ZMIANY LUB PRÓBĘ USPRAWIEDLIWIENIA PRÓBY ZMIANY RELIGII.
Bóg zapłać
Nie przesądzając o możliwości zbawienia Buddy trzeba powiedzieć, że modlenie się za jego wstawiennictwem do Boga to mocna przesada. Nie wiemy bowiem czy został zbawiony czy nie. Należał do zupełnie innego kręgu kulturowego. Kręgu, który nie znał prawdziwego Boga. Czy ktoś taki naprawdę nadaje się na orędownika?
Postępując w ten sposób zupełnie zaciemnilibyśmy wartość zbawczej ofiary Jezusa Chrystusa.Tak, Budda - teoretycznie - też mógł z męki Bożego Syna skorzystać. Nie znał bowiem Chrystusa bez własnej winy. Ale podnosząc jego cnoty do rangi świętości łatwo zatracimy rozumienie wyjątkowości tego, co zrobił Chrystus...
J.