Gość 01.11.2010 12:50
1.Mam wrażenie,że jeszcze kilkadziesiąt lat temu ludzie ślub brali bardziej z rozsądku niż z miłości,czy dzieci tych małżeństw i kolejne pokolenia mają szansę wziąć ślub z miłości i być szczęśliwymi,zakładając ,że ich przodkowie mogli nie być szczęśliwi?Ale z drugiej strony jak mogli nie być skoro Bóg przypieczętował ich związek(czyli miłość)sakramentem małżeństwa??
2.Chciałam zapytać o taką sprawę,którą widziałam w serialu,ale myślę,że w życiu też się tak zdarzało.
Kobieta 28 tydzień ciąży zachorowała,jest w szpitalu,traci przytomność.Konieczna jest decyzja męża:albo cesarskie cięcie i prawdopodobnie umiera żona,a lekarze próbują ratować dziecko,albo nie robią cesarskiego cięcia i ratują żonę
Co powinien z moralnego punktu widzenia zrobić mąż i ojciec dziecka,pomijając fakt,czy mają już dzieci czy nie,pomijając co chciałaby żona,a co myśli mąż?
1. Odpowiadającemu trudno sensownie odpowiedzieć na pytanie, u którego podstaw leży wrażenie. Podejrzewa bowiem, ze jest ono nieprawdziwe. Ludzie od zawsze wiedzą, co to jest miłość. Może dawniej do małżeństwa podchodzili bardziej pragmatycznie, ale za to nasz pokolenie podchodzi strasznie naiwnie. Bo naiwnością jest sądzić, że uczucie zakochania towarzyszące pierwszym wspólnym spotkaniom może w niezmienionej formie przetrwać prze 50 lat małżeństwa...
2. Cesarskie cięcie raczej nie prowadzi do śmierci kobiety....
W sytuacji, gdy mąż ma do wyboru zona albo dziecko powinien wybrać żonę. Tyle że trudno go o cokolwiek oskarżać, jeśli wybierze odwrotnie...
J.