Gość 01.10.2010 14:22

Jestem początkującym nauczycielem na dodatek świeżo po nawróceniu więc jeszcze trochę nie wykszałconym w mądrości życiowej :) Chciałabym prosić o radę jak postępować w takiej hipotetycznej sytuacji, żeby było to zgodne z duchem chrześcijaństwa:
Uczeń ruszony sumieniem przychodzi do mnie po sprawdzianie i sam z siebie przyznaje się, że "ściągał" i że nie zasługuje na dobrą ocenę.
Zdaje sobie sprawę, że za "ściąganie" dostaje się jedynkę - widzi jak w ten sposób zostali ukarani jego koledzy, którzy to robili mimo upomnień - jednak postanawia powiedzieć prawdę.
Wiem, że powinnam pochwalić jego uczciwość po fakcie. Ale co zrobić później? Postawić tę jedynkę, żeby było sprawiedliwie i zapewnić, że może - zresztą tak jak inni - ją poprawić? Wydaje mi się, że tak by było najlepiej, ale mogę się mylić. W ogóle to chyba trzeba by było na początku pogadać z uczniami na temat ściągania, że to donikąd nie prowadzi i rozzuchwala jakby nie było w oszukiwaniu. Tak, żeby sami zdali sobie sprawę z tego i nie chcieli tak postępować.
Chyba jestem marzycielką :)

Dziękuję za pomoc

Odpowiedź:

Przyszedł skruszony? Odpowiadający w takim wypadku nie zmieniłby uczniowi oceny. Żeby nie karać go za uczciwe przyznanie się do winy. Więcej, jeśli nie zostanie ukarany pewnie będzie się z tym źle czuł i w przyszłości zastanowi się, zanim znów zacznie ściągać. Tym bardziej że będzie wiedział, iż teraz ma go pani na oku...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg