Gość 14.08.2010 17:59
Jeśli człowiek po nawróceniu lgnie do ludzi, którym mógłby w jakiś sposób pomóc, coś dla nich zrobić, poświęcić im trochę swojego czasu, także z miłości do Pana Boga np. zacząć działalność w wolontariacie, to może to być przejawem niewłaściwej miłości do siebie samego? Czytałam w pewnej książce, że niektóre osoby mające problemy z miłością do samego siebie, wybierają takie zawody, w których mogłyby pomagać innym. Ale tak naprawdę one same od tych osób potrzebują pomocy w samooakceptacji i że taka pomoc innym będzie rodziła u nich tylko problemy. Ja czuję, że potrzebuję tych ludzi, którym mogłabym coś z siebie dać. Ale to chyba normalne, że pomagając i czując się komuś potrzebnym przy okazji wzrasta także nasze poczucie wartości? Byle byśmy za bardzo z tego powodu nie popadali w pychę. Czy to, że szukam ludzi, którym mogłabym okazać serce i życzliwość, no i nadać przez to mojemu życiu większy sens, wyjść z egoizmu, może być jakimś zakamuflowanym objawem braku miłości do siebie? Jak to rozpoznać? Po tym, że będę tych ludzi wykorzystywać do własnych celów? A moze to Szatan chce mnie odciągnąć od czynienia dobra? Odkąd jestem z Panem Bogiem ja naprawdę potrzebuję to robić. Jeśli nie czynię dobra, to jestem wręcz chora. dziękuję za poświęcony czas
Dobrze, że chcesz pomagać innym. Ale naprawdę musisz się pilnować. Chodzi o to, żebyś naprawdę pomagała innym, a nie sobie. Nie narzucaj się, nie pomagaj na siłę. Bo kot lub jak go głaskać, ale i on ma czasem dość...
Po tym chyba poznasz. Że nie będziesz się narzucać czy obrażać, gdy ktoś pomocy nie będzie chciał.
J.