Gość 24.05.2010 13:14

Witam.
Mam dylemat odnośnie wyjścia za mąż. Otóż z narzeczonym jesteśmy razem rok. Napisał do mnie przez internet. Po miesiącu się spotkaliśmy i tak od maja 2009 jesteśmy razem, zaręczyliśmy się w sierpniu. Wszystko jest już załatwione, sala, zespół, kościół, suknia itd. Jednak im bliżej ślubu tym bardziej zaczynam zauważać wady narzeczonego i coraz bardziej zaczynają mi one przeszkadzać. Niejednokrotnie rozmawiałam z nim o tym, jednak on stara się unikać ważnych rozmów. Ślub już we wrześniu a ja się zastanawiam czy go nie odwołać skoro ma być tak jak teraz. Kiedy ja mu mówię co mi nie pasuje, co mi przeszkadza to on z kolei zaczyna mi wypominać co mu u mnie przeszkadza. Potrafi wypomnieć mi wszystko co przez ten rok mu przykładowo powiedziałam. Pytał nie raz o mojego byłego chłopaka. Nie chciałam mu tego opowiadać, bo dla mnie temat był zamknięty, ale tak mi "wiercił dziurę w brzuchu", że opowiedziałam mu parę faktów, które teraz mi wypomina. Potrafi nawet powiedzieć, że ja cały czas o tamtym myślę i mówię (skoro on sam prowokuje mnie do takich rozmów, wręcz nalega, żebym mu opowiadała). Ja wiem,że mam wady, każdy je ma. Ale on swoich wad nie widzi. Nie potrafi się przyznać, poprawić. Uważa chyba, że skoro ja się zgodziłam i planujemy ślub to już nie musi się starać. A może teraz dopiero wychodzi jego prawdziwe oblicze. Sama nie wiem. Najgorsze jest to jego wypominanie. Wg mnie małżeństwo nie na tym polega,żeby obarczać winą drugą osobę tylko dojść do porozumienia. Patrzę na małżeństwo moich rodziców i nie było nigdy takiej sytuacji, żeby któreś z nich drugiemu coś wypominało, nawet najmniejszą rzecz. Wszystko robią wspólnie, wspaniale się dogadują i nigdy nie widziałam, żeby się kłócili. I taką wizję małżeństwa ja mam. Tak chcę, żeby wyglądało i moje. Podobno jeśli człowiek się zastanawia czy kocha drugą osobę to już dawno i bezpowrotnie przestał ją kochać. Ciężko mi podjąć decyzję. Z jednej strony to wstyd na całą rodzinę, ból jaki sprawiam drugiej osobie ale z innej perspektywy wizja małżeństwa, gdzie co jakiś czas będzie obrzucanie się pretensjami, wypominanie sobie wszystkiego nawet najmniejszych spraw. Czasem żałuję,że się pospieszyłam z tym ślubem, myślałam że im bliżej niego to narzeczony się zmieni na lepsze, żebym nie żałowała iż za niego wychodzę a tu jest wręcz odwrotnie. Nie wiem już co mam robić. Zaczynam się modlić już o jakieś oświecenie. Proszę o jakąś chociaż małą podpowiedź. Pozdrawiam serdecznie.

Odpowiedź:

Dobrze, że myślisz poważnie o swoim przyszłym małżeństwie, bo małżeństwo jest sprawą poważną. Trudno powiedzieć jaki jest najlepszy czas poznawania się i narzeczeństwa, jest to indywidualna kwestia każdej pary; zależy od ich dojrzałości, zgodności charakterów. Czasem dwie osoby "chodzą ze sobą" kilka lat, by w końcu i tak się rozstać. A jest i tak, że wystarczy trzy miesiące znajomości, by zdecydować się na wspólne życie, krótkie narzeczeństwo nie przeszkadza stworzyć wspaniałego małżeństwa. Zarówno jeden, jak i drugi przypadek jest mi znany osobiście.

Nie wiem jak jest w przypadku Waszego związku. Być może faktycznie zbyt prędko zdecydowaliście się na ślub. Może trzeba to raz jeszcze (wspólnie!) porządnie przemyśleć. Ewentualna decyzja o rozstaniu na pewno nie należy do łatwych, szczególnie w kontekście poczynionych, czy nawet sfinalizowanych przygotowań do ślubu i wesela. Dlatego, jeśli miałaby już zapaść, to im szybciej to nastąpi, tym lepiej dla wszystkich zainteresowanych. Znam bolesny przypadek niedoszłego małżeństwa, gdzie chłopak dwa dni przed wyznaczonym na ślub dniem, rozmyślił się. Dobrze, że zrobił to wtedy, a nie dwa dni po ślubie, ale ile w tej sytuacji było tragedii, ile bólu, cierpienia i połykanych tabletek antydepresyjnych. Dlatego nie zwlekajcie z rozmową i decyzjami!

Być może jednak uda się Wam na nowo zbudować piękne, stabilne narzeczeństwo, które przygotuje Was na szczęśliwe małżeństwo. Dobre związki często rodzą się w bólach, szczególnie gdy dotyczą osób o niełatwych, nieustępliwych charakterach. Musicie zacząć od rozmowy. Narzeczony musi wiedzieć, że unikanie ważnych tematów nie jest sposobem na udane życie. Nierozwiązane sprawy, szczególnie te przykre i delikatne, gdzieś zalegają w związku i piętrzą się. Pozostawione w takim stanie prędzej czy później gwałtownie dają o sobie znać i mogą być powodem poważnego kryzysu w małżeństwie. Trudności mają to do siebie, że trzeba je rozwiązywać na bieżąco i konsekwentnie, a w małżeństwie (w narzeczeństwie również) trzeba to czynić wspólnie.

Porozmawiajcie więc poważnie. Ale niech to nie będzie kolejna kłótnia i wypominanie sobie nawzajem wad i przywar. Przed rozmową zadbaj o szczególną atmosferę; może przygotuj jakąś dobrą kolację przy świecach, albo zaproś narzeczonego do miłej i cichej kawiarenki. Starajcie się, by rozmowa przebiegała spokojnie i w atmosferze miłości. Ważne jest byście oboje czuli się bezpieczni i akceptowani. Unikajcie ataku, bo on zawsze będzie rodził agresję z drugiej strony. Piszesz: "Kiedy ja mu mówię, co mi nie pasuje, co mi przeszkadza, to on z kolei zaczyna mi wypominać, co mu u mnie przeszkadza. Potrafi wypomnieć mi wszystko co przez ten rok mu przykładowo powiedziałam". To normalne, że narzeczony, gdy czuje się przez Ciebie zaatakowany, odpiera szturm, wystosowując jeszcze cięższe działo. Należy oczywiście szczerze rozmawiać o sprawach, które nas bolą, sprawiają przykrość w zachowaniu drugiej osoby, ale ważne jest to w jaki sposób o tym mówimy. Spróbuj nie atakować, a jedynie spokojnie dzielić się z narzeczonym swoimi uczuciami i spostrzeżeniami. Psychologia podkreśla w takich przypadkach ważność tzw. "Komunikatu JA". Inaczej przecież odbiera się wypowiedziane zdanie: "Bardzo mnie zraniło, kiedy to powiedziałeś", od takiego: "Ty zawsze musisz tak gadać, taki jesteś!", prawda?

Natomiast opowiadanie narzeczonemu o swoich byłych chłopakach, rzeczywiście nie jest najmądrzejszym pomysłem. Być może Twój narzeczony wątpi w swoją silną pozycję w Waszym związku. Może warto byś jasno i wyraźnie powiedziała mu, że jest najważniejszą osobą w Twoim życiu, że to właśnie z nim, a nie z byłymi chłopakami chcesz zbudować swoje małżeństwo, dlatego nie będziesz rozmawiać już o swoim byłym narzeczonym i prosisz, by to uszanował.

To wspaniale, że z domu rodzinnego wyniosłaś dobre wzorce małżeństwa. Ale tworzenie nowej rodziny nie polega na tym, że przynosimy ramkę z gotowym obrazem swojego małżeństwa, wpychamy w tą ramę siebie i swojego przyszłego współmałżonka, a potem obcinamy, to wszystko, co wystaje i nie pasuje. Musisz sobie zdać sprawę z jednego - nigdy nie stworzysz takiego samego małżeństwa, jak Twoi rodzice. A to dlatego, że ani Ty nie jesteś identyczna, jak Twoja mama, ani Twój mąż nie będzie Twoim ojcem. Nowe małżeństwo tworzą całkowicie nowe osoby i to w tym układzie trzeba zacząć budować coś nowego, coś swojego.

Życzę Tobie i Twojemu narzeczonemu, by decyzje, które wspólnie podejmiecie były dobre i szczęśliwe dla Was obojga.

AP

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg