Konrad 12.12.2009 23:55
Szczęść Boże,
mam kolejne pytania dotyczące sfery seksualnej w małżeństwie.
Rok temu (20.1.2009) zadałem pytanie, które kończyło się:
„Myślę, że nie jest to żadnym grzechem tak samo jak celowe myślenie o współżyciu z żoną, czy też celowe patrzenie na nagie ciało żony i związane z tym pojawiające sie uczucie mocnego podniecenia (nie kończącego się oczywiście orgazmem). Jeśli się tutaj gdzieś mylę – proszę również o poprawienie mnie.”
Na pytanie to otrzymałem odpowiedź:
„Ma Pan rację. Wszystko jest w porządku. Małżonkowie mogą właściwie dowolnie cieszyć się sobą. Mogę też w dowolnym momencie przerwać współżycie. Byle nie było tak, że u mężczyzny dochodzi do spełnienia w sposób uniemożliwiający poczęcie...”
Natomiast jakiś czas temu natknąłem się na 2 odpowiedzi dotyczące „oglądactwa”:
1) http://zapytaj.wiara.pl/?grupa=8&art=1253462771&dzi=0
„Jedna uwaga: w małżeństwie mimo wszystko nie wolno hołdować dewiacjom seksualnym. Odpowiadającemu trudno powiedzieć, na ile pragnienie oglądania striptizu jest związane z tzw oglądactwem, a chęć jego zrobienia z ekshibicjonizmem, ale trzeba sobie uczciwie takie pytanie odpowiedzieć.
2) http://zapytaj.wiara.pl/?grupa=8&art=1243093410&dzi=0
A oglądactwo czy - z drugiej strony - ekshibicjonizm, niewątpliwie do dewiacji należą. W konkretnej sytuacji trzeba z delikatnością rozważyć jak się sprawy mają. Nie wnikając w sprawy różnych upodobań małżonków trzeba pamiętać, że ze wspomnianymi wyżej dewiacjami mamy do czynienia wtedy, gdy zachowania takie stanowią jedyny lub dominujący sposób przeżywania seksualności. (...) Nie jest grzechem noszenie bielizny, dzięki której żona w oczach męża wygląda atrakcyjniej. Odpowiadający może jest przewrażliwiony, ale po przeczytaniu sformułowania "w celu zrobienia przyjemności mężowi" zapaliło mu się w światełko. Więc stąd to sformułowanie w odpowiedz |wyglądać atrakcyjniej" a nie "zrobić przyjemność"i. Gdyby - jak napisano wyżej - miało chodzić o wspieranie dewiacji, to oczywiście nie byłoby to dobre...
W związku z powyższym mam kilka pytań:
1. Nie do końca rozumiem, kiedy mamy do czynienia z oglądactwem, o którym mówi Odpowiadający. Uwielbiam patrzeć na nagie ciało mojej żony (i robię to celowo), co powoduje często u mnie silne podniecenie (nie kończące się orgazmem), co oczywiście jest przyjemne. Nie jest to zdecydowanie ani „dominujący ani jedyny sposób przeżywania seksualności” i nigdy nie dochodzi przy tym do orgazmu, i oczywiście nie jest to w żaden sposób wbrew woli mojej żony. Czy jest w tym coś złego? Mam nadzieję, że nie (i tak zrozumiałem odpowiedź na moje pytanie z 20.1.2009). Bardzo proszę o wyjaśnienie moich wątpliwości.
2. Z analogiczną sytuacją mamy do czynienia gdy:
a) celowo myślę o wpółżyciu z żoną,
b) przytulam się (np. idąc spać) do nagiego ciała mojej żony.
W obydwu tych sytuacjach robię to również celowo, gdyż sprawia mi to przyjemność i odczuwam przy tym podniecienie (czasem bardzo silne, ale nigdy nie doprowadzające do orgazmu).
Mam nadzieje, że w obu powyższych przypadkach również nie ma nic złego (i tak też rozumiałem odpowiedzi Odpowiadającego)?
Bardzo proszę o pomoc w tych kwestiach, gdyż ze względu na moje przewrażliwione sumienie te sprawy budzą nadal mój niepokój.
Z góry dziekuję
Z Bogiem
Konrad