Paweł W.
28.10.2009 00:10
Szczęść Boże,
Dlaczego Kościół uznaje za człowieka istotę od chwili poczęcia nie zaś np. od chwili podjęcia czynności przez mózg, czy też od chwili uzyskania przez płód czucia (około 12 tydzień ciąży)? Zwolennikom liberalizacji dostępu do aborcji chodzi zapewne o moment w którym człowieka da się odróżnić od "zlepka komórek", który od chwili zapłodnienia ma jedynie potencjalną zdolność stania się człowiekiem. Płód przed dwunastym tygodniem porównują do zwłok.
Dziękuję
Odpowiedź:
Na pewno pamiętasz z lekcji biologii takie nudne tematy jak podział komórek. I pamiętasz o jakimś podziale mitotycznym i mejotycznym. Ten drugi, nazywany bodaj redukcyjnym, powoduje, że nowy człowiek nie jest prosta kopią swoich rodziców. Od jednego otrzymuje jeden chromosom, od drugiego drugi. Jest więc genetyczną mieszanką obojga rodziców.
Nie ma innego momentu, w którym tak wyraźnie widać zmianę jakościową w owych komórkach, jak właśnie moment zapłodnienia. To wtedy z komórek dwóch organizmów powstaje jeden, nowy. I jeśli nie wydarzy się jakaś katastrofa, ten nowy organizm za 9 miesięcy wyjdzie z łona matki jako płaczące niemowlę. Nie jajko mrówka, nie jako osioł, nie jako wieloryb. Jako człowiek. To wtedy, w momencie zapłodnienia, powstaje nowy człowiek. No bo niby dlaczego miałoby się to dokonywać w momencie podjęcia czynności przez mózg, a nie np. w momencie rozpoczęcia pracy przez serce? Pewnie tylko dlatego, że podjęcie tej pracy trudniej zbadać...
J.