Pragnąca być matką bliźniąt 29.07.2009 21:06

Szczęść Boże,
Szukam pomocy w rozwiązaniu mojego dylematu moralnego. Jestem w bardzo trudnej sytuacji. Nie wiem co robić i co myśleć. Jestem w 17 tygodniu ciąży. Ciąża jest bliźniacza. W 14 tygodniu, w czasie badania usg okazało się, że jedno z bliźniąt jest ciężko chore oraz prawdopodobnie posiada szereg wad genetycznych. Miałam pobrany materiał do badań genetycznych, które to wyjaśnią co to są za wady. Oprócz tego 2 tygodnie temu w czasie badania lekarze dawali mu kilka dni życia – ze względu na śladową ilość wód płodowych. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że są to bliźnięta dwukosmówkowe, dwuowodniowe, czyli jest to dwoje różnych i odrębnych dzieci. W związku z tym, na tym etapie ciąży nie stwarzają dla siebie zagrożenia. Lekarze poinformowali również mnie, że im wcześniej chory dzidziuś obumrze, tym stwarza mniejsze zagrożenie dla drugiego dziecka. Teraz, po dwóch tygodniach zostało zrobione usg. Okazało się, że choremu dzidziusiowi w dalszym ciągu bije serduszko….W pierwszej chwili się ucieszyłam, ale następnie usłyszałam, że przy tak śladowej ilości wód płodowych nie ma szans na wykształcenie się jego płuc i życie poza łonem matki. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że chore dziecko może obumrzeć za tydzień, dwa, trzy – a nawet za miesiąc bądź dłużej. Następuje wtedy ogromne ryzyko zakażeń wewnątrzmacicznych, groźnych dla mnie oraz zdrowego dziecka, jak również przedwczesnego porodu obojga dzieci. Jeśli nastąpi to przed 26 tygodniem ciąży zdrowe dziecko również nie będzie miało szans na przeżycie….
Zostało mi zadane pytanie, czy ktoś z lekarzy, z którymi miałam doczynienia proponował mi tzw. „terminację płodu”. W tej sytuacji ta „terminacja” byłaby daniem szansy zdrowemu dziecku na urodzenie się o czasie – a co za tym idzie życie…. Oraz pozwoliłaby mi na uniknięcie powikłań zdrowotnych związanych z zatruciem wód płodowych. Jakiekolwiek rozmowy, czy też decyzje mają być podjęte po otrzymaniu wyników badań genetycznych. Bo jeśli by się okazało, że chore dziecko ma szanse na życie i nie zagraża życiu zdrowego dziecka i mojemu, to nie będzie mowy o żadnej „terminacji”.
Wiem, że teologia moralna zna problem działania, które przynosi dwa skutki: dobry i zły. Proszę o wyjaśnienie mi, czy w opisanej sytuacji działania związane z pozbawieniam życia chorego dziecka, aby ratować życie zdrowemu oraz zdrowie moje można uznać jako zły skutek działania? Bardzo proszę o nastawienie mnie na odpowiednie tory myślenia i postępowania. Nie chcę się w tym wszystkim pogubić oraz popełnić grzechu.
Uprzejmie proszę o nie ujawnianie mojego adresu mejlowego.
Serdecznie pozdrawiam

Odpowiedź:

Pewnie trochę późno... W takiej sytuacji lepiej byłoby rozmawiać z jakimś konkretnym kapłanem, który pomógłby w konkretnej sytuacji podjąć decyzję.

Zasada jest taka, ze wolno ratować życie (pani, dziecka) nawet jeśli wiadomo, że pociągnie to za sobą śmierć drugiego dziecka. Ale nie można dążyć wprost do zabicia tego drugiego dziecka.

Teoretycznie może taka odpowiedź nie wygląda najgorzej, ale w praktyce może mieć Pani sporo problemów. Dlatego radze naprawdę rozmawiać z konkretnym duszpasterzem, który mógłby Pani w tej sytuacji duchowo "potowarzyszyć". Bo pewnie Pani sytuacja będzie się zmieniała...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg