Niniel 14.04.2009 13:32

Na stronie Jezuitów przeczytałam, że ściąganie plików muzyczynych jest ciężkim grzechem, nawet na własny użytek. Juz nie wiem, co jest piractwem a co nie:
Biblioteka - można wypożyczać książki za darmo, choć w bibliotece są zazwyczaj głównie popularne pozycje. Często zdarzają się sytuacje na uczelniach, gdy w uczelnianej bibliotece jest tylko kilka egzemplarzy książki zalecanej przez nauczyciela, a na znalezienie jej w innej bibliotece raczej nie ma co liczyć. Książkę można zamówić z zagranicznej księgarni za jakąś niebotyczną sumę. A więc skserowanie jej będzie grzechem ciężkim?

Płyta - w radiu można posłuchać zazwyczaj tylko kilku piosenek z singli promujących krążek. Po ich wysłuchaniu trudno stwierdzić, czy cały album będzie się podobał. najtańsza płyta kosztuje około 35 zł, nie jest to wydatek, na który przeciętna polska rodzina może sobie pozwolić ot, tak, nie wiedząc czy zakupiona płyta się spodoba w całości, czy parę piosenek będzie ładnych, a reszta to pieniądze wyrzucone w błoto. Jeśli chodzi o płyty które są do przesłuchania w sklepach muzycznych, to z reguły są to najpopularniejsze nagrania. Interesuje mnie bardziej muzyka niezależna. Kopiowanie nowości może nie jest godne pochwały, ale jeśli ściągam coś, aby dowiedzieć się, czy warto to kupić? Nie mogę polegać na recenzjach, nie w 100%, bo przecież mój gust może różnić się od recenzentów. Co ze starymi nagraniami, których prawa autorskie co prawda nie wygasły, ale płyty nie są już wydawane i nie są dostępne w sprzedaży? A na pewno nie ma ich w jednym z większych empików. Czy mam myszkować po wszystkich możliwych sklepach, aby w końcu może znaleźć gdzieś jakiś ostatni egzemplarz? Płyty takie można ściągnąć np. z muzycznych blogów i często jest to jedyna droga, aby je poznać. Dla kogoś, kto interesuje się muzyką, jest to ważne. Oczywiście chętnie kupowałabym płyty, gdyby tylko było mnie na to stać. Ale czy dlatego, że nie stać mnie na kupienie każdego albumu, który mnie zainteresuje, mam być oddzielona od obcowania z kulturą? Skazana tylko na słuchanie "garażowej kapeli Józka z Koziej Wólki'? Wśród muzyki np. z Jamendo są tez perełki, ale trudno byłoby się ograniczać tylko do tego jak jakiś pustelnik. Nie każdy jednak potrafi się zdobyć na życie pustelnicze. Muzyka nie jest potrzebna do życia. Tak - do życia biologicznego. Ale człowiek ma też inne potrzeby wyższego rzędu, jak np.obcowanie z kulturą. Samo zaspokajanie jedynie potrzeb biologicznych nie prowadzi do szczęśliwego życia, takie życie przypomina raczej egzystencję, wegetację. Poza tym niektórzy wykonawcy sami nie mają nic przeciwko temu, aby fani kopiowali ich płyty, jeśli nie stać ich na kupno. Tak powiedziała w wywiadzie np. Kasia Nosowska. Skoro sami zainteresowani nie są przeciwni, to co w tym złego?

Nie uważam ściągania piosenek za coś godnego pochwały, ale przyznam się, że zaskoczyło mnie to, iż jest to grzech ciężki. Pierwszy raz zetknęłam się z tak ostrą oceną tego czynuna stronie Jezuitów Jeden ze spowiedników na pytanie co zrobić, powiedział mi tylko, żeby pomodlić się za wykonawców, których utwory ściągnęłam... Jeszcze pytanie co do sakramentów - nie można przystępować do Komunii Sw. dopóki wszystkiego się nie wykasuje?

Odpowiedź:

Księża różnie w tej kwestii radzą, bo nie ma oficjalnego stanowiska Kościoła w tym względzie. Wszystkim musi więc kierować sumienie oświecone zdrowym rozsądkiem. Skoro więc spowiednik udzielił Ci takiej a nie innej rady - skądinąd dość ciekawej, bo godzącej realia naszego życia z poczuciem uczciwości - trzymaj się tego.

W tym dziale napisałem całe elaboraty na ten temat uzasadniając, dlaczego jest różnica między kradzieżą samochodu a skopiowaniem płyty. Wskazałem też na nadrzędną nad prawem własności zasadą powszechnego przeznaczenia dóbr oraz na fakt, że utwór muzyczny nie jest workiem kartofli. Jeśli twórcy chcieliby, by ich utwory były tak traktowane, to powinno się rozpisywać przetargi na koncerty i w żadnym wypadku występów zespołów nie sponsorować. Biznes kieruje się przecież ciut innymi zasadami niż kultura...

W kontekście Twojego pytania najważniejsze będzie wyjaśnienie, że polskie prawo przewiduje, iż kopiowanie utworów na własny użytek jest dozwolone. Prawo państwowe oczywiście nie jest miarodajna interpretacją prawa moralnego. W tym jednak wypadku trzeba zauważyć, że ktoś publikując utwory muzyczne musi sobie zdawać sprawę, że będą one, zgodnie z prawem, kopiowane. Czyli nagrywając chcąc nie chcąc zgadza się na to kopiowanie. A starożytna zasada mówi, ze chcącemu nie dzieje się krzywda.

Jak się to ma do udostępniania plików w internecie? To nie jest to samo, co kopiowanie na własny użytek płyty od siostry czy koleżanki. To udział w szerszym procederze pozbawiania autorów (czy właścicieli praw autorskich i temu podobnych) dochodów. Czy ich oczekiwania nie są zbyt wygórowane? To trudno rozstrzygnąć.

Może z czasem artyści zauważą, że traktowanie utworów muzycznych jak kartofli czy płytek chodnikowych powoduje, że tracą to, o co tak naprawdę w sztuce chodzi, czyli sławę? Pewnym znakiem czasu jest, że Gość Niedzielny parę razy, mimo propozycji autorów, nie dołożył do sprzedawanego numeru płyty, bo redakcji nie było stać na zapłacenie kosmicznych opłat dla ZaiKSu. To nie jest tak, że przeciętny człowiek wywali każdą kasę na muzykę. Jak będzie musiał zbyt dużo zapłacić, zrezygnuje...


Co powinnaś zrobić? Jak napisano wyżej, trzymaj się opinii spowiednika...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg