Isobel
17.03.2009 19:28
Jak wierzyć? W około mnóstwo rzeczy, które dzieją się niczym bez opieki Boga. A podobno jest wszędzie? Chciałabym wierzyć, ale nie potrafię. To wszystko – biblia, historia z Jezusem, wydaje się być tak nieprawdopodobna… Z jednej strony nauka, a z drugiej wiara. Nauka jest jest oparta na dowodach, jak mam ją połączyć z wiarą? Chcę wierzyć, ale nie potrafię, nie potrafię również pójść na siłę do spowiedzi, a potem do komunii, tak bez wiary. Próbowałam już, spowiadałam się, myślałam, że wszystko będzie dobrze i wiara do mnie powróci, taka jak z dzieciństwa. Jednak im starsza jestem, tym Bóg jest mi dalszy. Potrzebuję wiary, potrzebuje jej, jednak nie umiem uwierzyć we wszystko. Wiem i wierzę, w to, że gdzieś tam jest Bóg, jednak nie potrafię wierzyć w rzeczy, które zostały już udowodnione naukowo. Kto kłamie? Nauka czy biblia była po prostu wytłumaczeniem na zagadnienia ludzi, którzy nie umieli jeszcze znaleźć naukowej odpowiedzi. Chcę wierzyć, jednak z każdej strony coś pokazuje, jak bardzo wiara może się mylić, jak bardzo ja mogę się mylić i cały świat. Nie potrafię też nie wierzyć. Nie chcę nie wierzyć. Jak więc rozwiać te wątpliwości? Gdzie szukać odpowiedzi? Gdy byłam dzieckiem komunia i msza były tak ważne. Światło w tunelu. Teraz kościół wydaje się być pomieszczeniem, w którym nie potrafię ujrzeć Boga. Trzymam Boga jedną ręką, jednak nie potrafię zamknąć koła drugą. Co jest źle? Patrzę sobie w oczy i widzę pustkę. Gdzie zginęła moja cząstka duszy? Gdzie jestem? Dokąd zmierzam i dotrę? Skąd mam mieć pewność, że jeśli Bóg naprawdę istnieje, a jego syn stąpał po ziemi? Gdzie mam znaleźć odpowiedź na moje pytania? Pozostawanie w niepewności doprowadza do ześlizgiwania się mych palców z dłoni Boga. Czy to brak miłości czy…?
Odpowiedź:
Uwierzyć znaczy powiedzieć "tak" objawiającemu się Bogu. Wątpliwości, owszem, mogą wiarę utrudniać. Z drugiej jednak strony warto pamiętać, że sedno problemu najczęściej tkwi w czym innym: w głowie człowieka, który z jakiegoś powodu boi się wiary.
Na ogół wątpliwości, jeśli nie są jakoś dobrze uzasadnione, nie wpływają na decyzje człowieka. Kierowca autobusu którym jadę może być pijany, a mimo to nie zakładam, ze pijany jest. Chyba ze coś mi podpadnie. Zdarza się, że w samochodzie pęka opona i wtedy od tragedii dzieli człowieka włos. Jednak myśl o tym u większości kierowców nie wywołuje odruchu ściągania nogi z gazu. Bywają ludzie, którzy nie budzą się z narkozy, mimo są są tacy, którzy nawet zęby wolą usuwać w narkozie.... Dlaczego?
Z wiarą w Chrystusa jest podobnie. Kiedyś świadkowie Jego zmartwychwstania oddali za to życie. A my, żyjący 2000 lat później usiłujemy wszystko sprowadzić do ludzkich wymysłów. Niektórzy nawet wypisują na forach internetowych, że to podobne do wiary w krasnoludki. Niby dlaczego? Co do istnienia Chrystusa nie można mieć racjonalnych wątpliwości. Można się tylko zastanawiać, czy zmartwychwstał, czy Apostołowie zostali oszukani. Ale skoro widzieli i za to dali się zabić? Czy u źródeł niewiary leży nie nauka, a raczej zwykła nieufność we wszystko, co niewygodne? Bo nauka wierzy świadectwom starożytnych. Tu się nie wierzy, bo to wymagałoby zmiany postawy życiowej....
Problem więc tylko w tym jednym: chcesz skoczyć w przepaść wiary, zaufać, że to prawda, czy się boisz, że jednak się pomylisz. Czy jednak coś stracisz na tym, że wierząc się pomylisz? Za to nie wierząc możesz stracić wszystko. To wiara a nie niewiara jest postawą znacznie bardziej rozsądną...
A co to wątpliwości... Po lewej stronie naszego serwisu są linki do książek o. Jacka Salija. Ten dominikanin na znaczną część stawianych dziś wierze zarzutów odpowiedział. Przejrzyj je. Jeśli masz dużo wątpliwości, to na pewno znajdziesz tam też odpowiedź na któreś ze swoich pytań...
J.