M
19.02.2009 23:00
Pokój i dobro!
Chciałabym zadać dwa niezwiązane ze sobą pytania.
1. Czy grzecham jest sytuacja, jeśli ktoś zaangażuje się w organizacją dość ważnych (trwających kilka dni) zawodów sportowych zagranicą jako wolontariusz i będzie to wiązało się z wykonywaniem pewnych zadań w niedzielę? Chciałabym podjąć decyzję w takiej właśnie sprawie jednak kwestia zgodności tego z 3. przykazaniem jest dla mnie bardzo ważna.
2. Czy w wieku 23 lat, osoba będąca na przedostatnim roku studiów, ale mieszkająca nadal z rodzicami, musi być bezwzględnie posłuszna rodzicom we wszystkich kwestiach, poza tymi które wymienione są w trzech wyjątkach (o których była już mowa na forum), czy musi pytać ich o zgodę np. na jakieś wyjazdy, zajęcia dodatkowe itd. nawet jeśli sama zebrała na nie pieniądze i być posłuszna ich decyzjom w tej sprawie?
Odpowiedź:
1. Zdaniem odpowiadającego zaangażowanie się jako wolontariusz w organizację zawodów sportowych (w niedzielę) nie jest poważnym naruszeniem obowiązku niedzielnego odpoczynku. Dlaczego? Po pierwsze to praca wyjątkowa, nie stałe zajęcie uniemożliwiające wypoczynek w każdą niedzielę. Po drugie, praca pojęta jako służba dla dobra społecznego nie jest w niedzielę zakazana. Katechizm w sprawie organizacji zawodów sportowych apeluje, by ludzie tym się zajmujący mieli jakiś inny dzień dla wypoczynku. W Twoim wypadku nie ma nawet tego problemu...
2. Pytanie niby jest proste.... Mimo to dość trudno jednoznacznie na nie odpowiedzieć. Nawiązujesz w nim do zasady, że posłuszeństwo wobec rodziców nie obowiązuje, gdy każą zrobić coś złego, w kwestii wyboru partnera życiowego i wyboru drogi życiowej. Zajęcia dodatkowe są w pewnym sensie, zwłaszcza dla osoby 23 letniej, wyborem pewnej życiowej drogi. Wyjazdy - oczywiście nie wszystkie, ale np. na zawody, sympozja i temu podobne - też. To nie jest kwestia godziny przychodzenia do domu, sprzątania pokoju czy temu podobnych...
Z drugiej strony trudno powiedzieć Ci rób co chcesz, rodzicami się nie przejmuj. Jesteś od nich zależna i jednak powinnaś się bardziej niż osoba zupełnie samodzielna, liczyć z ich opinią. Wydaje się, że w tej kwestii trzeba kompromisu... Ale zdaję sobie sprawę, że bez jasnego określenia "punktu wyjścia" kompromis to często dyktat jednej ze stron...
Niestety, rodzice często nie zauważają, że ich dorosłe dzieci nie tylko mogą, ale wręcz powinny w dużej mierze samodzielnie podejmować decyzje. Bez tego nie ma dorosłości...
Najlepiej by więc było, gdybyś z rodzicami w takich sprawach jakoś się porozumiała. Próbuj ich przekonywać. Bez stawiania sprawy na ostrzu noża pokazuj im jednak, ze jesteś już dorosła... No i niech utrudnienia ze strony rodziców będą dla Ciebie inspiracją, by wyfrunąć z gniazda. Zbyt liberalni rodzice taką decyzję - niestety - też utrudniają...
J.