Monika 26.01.2009 23:53
Szczęść Boże
Napisał Pan kiedyś w odpowiedzi na jedno z pytań rzecz następującą:
"Twój lęk być może zrodził się ze zbyt dosłownie rozumianego stwierdzenia, że trzeba oddać Bogu kierowanie swoim życiem. To prawda. Ale trzeba właśnie pamiętać o tym rozumie. Inaczej człowiek staje sie jak liść na wietrze, ciągle czekając na podmuchy Bożego wiatru. Wbrew pozorom to nie jest dobre. Powoduje, że człowiek swoje chwilowe zachcianki i natchnienia zaczyna traktować jako wolę Bożą... "
W tej samej odpowiedzi napisał Pan, że człowiek sam dokonuje wyborów, kierując się wolą Bożą.
Jak do tego się mają poniższe cytaty autorstwa s.Faustyny?
„[...] napisz na czystej karcie te słowa: Od dziś we mnie nie istnieje wola własna, i przekreśl ją; a na drugiej stronie napisz te słowa: Od dziś pełnię wolę Bożą wszędzie, zawsze, we wszystkim. Nie przerażaj się niczym, miłość ci da moc i ułatwi wykonanie” (Dz, 372).
„Nie pragnę niczego, prócz spełnienia Jego świętej woli. [...] Staram się, aby we wszystkim spełnić wolę Bożą, nie pragnę więcej wyzdrowienia niż śmierci, jestem zupełnie zdana na Jego nieskończone miłosierdzie” (Dz, 795).
Jak człowiek ma dokonywać wyborów, skoro ma niczego nie pragnąć? Takie wyrzeczenie pragnień kojarzy mi się z utratą osobowości, a ostatecznie ze stanem... nirvany, obcym przecież chrześcijaństwu.
Serdecznie pozdrawiam