Patryk
15.06.2008 13:05
Od niedawna ok. (5 miesięcy) rozpocząłem moją drogę poszukiwania Pana Boga i na razie nie jest łatwo. Zastanawia mnie jedno pytanie na które nie uzyskałem nigdzie odpowiedzi (może taka nie istnieje). Otóż : Dlaczego Pan Bóg stwarza człowieka skoro wie, że i tak zostanie potępiony (nie chodzi tu o przeznaczenie, bo wiem, że każdego Pan Bóg przeznacza do zbawienia). Przecież Pan Bóg w swojej doskonałości wie, o losach każdego z nas, a mimio to pozwala żyć człowiekowi, który sam się osądzi, który nie dostąpi miłosierdzia Bożego, który może nie ze swojej winy nie potrafił nigdy dojść do Pana Boga mimo tego, że się mocno starał. Za wszelką próbę odpowiedzi z góry Bóg zapłać.
Serdecznie pozdrawiam.
Odpowiedź:
Jest w Twoim myśleniu trochę sprzeczności, które utrudniają ci zrozumienie tego problemu. Najpierw słusznie zauważasz, że Bóg chce zbawienia człowieka, a jednocześnie sugerujesz, ze Bóg jednak chce kogoś potępić. Potem zaś znowu słusznie przedstawiając to, że człowiek może się potępić piszesz, że mógł bez własnej winy nie poznać Boga. A jedno drugi raczej wyklucza...
Co wiemy na pewno? Że Bóg chce zbawienia każdego człowieka i że istnieje możliwość wiecznego potępienia. Na tym powinniśmy budować. Na pewno więc trzeba zauważyć, że Bóg stwarzając także tych, którzy ewentualnie będą potępieni, wcale nie chce ich nieszczęścia. On wie co wybiorą, ale daje im możliwość osiągnięcia szczęścia wiecznego.Trudno Go obwiniać za świadomy i dobrowolny ludzki wybór. Możemy na tej podstawie przypuszczać, że istnienie, choćby najgorsze, lepsze jest od nieistnienia.
Brzmi to może zbyt optymistycznie, ale jak sie zastanowić nic w tym dziwnego. Nie wiemy na czym dokładnie polega piekło. To, że Biblia pisze o ogniu, płaczu czy zgrzytaniu zębów wcale nie musi oznaczać istnienia jakichś fizycznych czy duchowych kar. Można myśleć o samoukaraniu się. Znasz pewnie z życia przypadki bardzo nieszczęśliwych ludzi, którym właściwie niczego nie brakuje. Są zdrowi, mają ręce i nogi, powodzi się im dobrze. Ale zżera ich złość, nienawiść, zazdrość, bo inni są lepsi, maja więcej itd itp. Piekło może polegać właśnie na wystawieniu na konsekwencje własnej nienawiści; na to życie w wiecznej złości, zazdrości, niezadowoleniu... Czy to kara? W gruncie rzeczy przecież tylko utrwalenie tego, co człowiek świadomie i dobrowolnie za życia wybrał... A i z tym utrwaleniem może być różnie. To niekoniecznie Bóg nie chce nawrócenia potępionych. Raczej oni sami zacinają sie w uporze...
Czy można się potępić przez brak świadomości? Chyba nie. Kościół z dawien dawna nauczał, że winę ponoszę Ci, którzy Boga odrzucają, ale nie Ci, którzy o nim nigdy nie słyszeli. Bóg na pewno nie wymaga rzeczy niemożliwych. Gdy taki człowiek usiłuje żyć wedle własnego sumienia, Bóg pewnie wiele mu wybaczy.... Gdy jednak nic sobie nie robi z prawa wypisanego we własnym sercu, wtedy gorzej...
Wniosek z tych rozważań taki, by bardziej ufać, ze Bóg naprawdę jest dobry. Z drugiej strony, mając te ufność, nigdy nie należy Biga lekceważyć. Naprawdę musimy sie o swoje zbawienie zatroszczyć...
J.