Meg 20.04.2008 17:52

Jeszcze raz poruszę sprawę konwersji katolika do innego wyznania. Znam człowieka, który został protestantem z głębokiego przekonania, że jako ewangelik będzie mógł lepiej służyć Bogu. Nie żywił do Kościoła Katolickiego ani nienawiści, ani niechęci - po prostu uznał, że Bóg go wzywa do tamtej wspólnoty i tam jest jego miejsce.
Ktoś taki jest automatycznie ekskomunikowany w Kościele Katolickim. Teoretycznie nie powinno go to nic obchodzić, bo sakramenty przyjmuje w swojej nowej wspólnocie. A jednak pojawia się pytanie, jaka jest jego sytuacja wobec Boga? Czy człowiek, który został wykluczony z jakiegoś Kościoła, nie zarobił u Pana Boga "krechy" mimo mocnego przekonania, że spełnił Jego wolę? Jednak ekskomunika to bardzo poważna kara, i na pewno nie pozostaje bez konsekwencji także na tamtym świecie.
Czy taki człowiek może zrobić coś, żeby Kościół Katolicki zechciał traktować go jak protestanta z urodzenia, nie obciążonego winą za podział Kościoła Powszechnego? Czy mógłby się jakoś z Kościołem pojednać, w sytuacji, gdy odszedł z niego nie z nienawiści ani dla kaprysu?

Odpowiedź:

Każdego człowieka będzie sadził Bóg. On wie wszystko, bo zna serce człowieka i każdą sprawę rozstrzygnie sprawiedliwie. Także czyjeś odejście z Kościoła katolickiego. Jemu trzeba sąd zostawić...

Kara ekskomuniki polega zasadniczo na niemożliwości przyjmowania Eucharystii. Konwertyta uważa, że przyjmuje ją w swoim Kościele, więc nie ma w zasadzie problemu. Warto tu dodać, ze Kościół katolicki w ogóle innowierców nie dopuszcza do sakramentów w swoim Kościele, a przewidziane prawem wyjątki są naprawdę wyjątkami. Dla tych, którzy maja wiarę katolicką. Skoro ktoś Kościoła katolickiego odszedł, nie ma katolickiej wiary. Bo inaczej by nie odchodził. A przynajmniej nie tłumaczyłby odejścia swoim głębokim przekonaniem...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg