Franz 16.01.2008 18:16

Szczęść Boże,

Na wstępie (nie będe zapewne zbytnio orginalny) Bóg Wam zapłać, za to że jesteście !!!
Ale do rzeczy. Mam duży problem z natręctwami myślowymi (skierowanymi również przeciw Panu Bogu). co oczywiste nie akceptuje tych myśli, jednak czasem wpadam w takie chwile, gdy główne "czynności życiowe" przeznaczam na walkę z nimi ( w myślach powtarzając, że np. nie zgadzam się z myślami przeciw Panu Bogu, mówię to czasem również sam do siebie szeptem) jest to jednak mało skuteczne, po chwili one znów wracają... Modle się i ufam Bogu, nigdy napewno nie przestanę- ale strasznie mi ciężko. Tak wogóle to czy dobrze robie w kółko powtarzając zaprzeczenia tych myśli skoro sam dobrze wiem,ze z ich treścią się nie zgadzam? Może lepiej wogóle na nie nie reagować, wychodząc z założenia, ze Pan Bóg i tak wie, że z nimi się nie zgodzam (zbywać je bez komentarza myślowego i słownego) czasem wpadam już bowiem w taka pętlę, że mimo woli już sam nie wiem czy do wszystkich się odniosłem itd. NIe musze dodawać, jak komplikuje mi to życie. Czasem mam dosyć ludzi, bo ich obecność przeszkadza mi w mojej walce z myślami...I na koniec, jak to jest z natręctwami w obliczu spowiedzi, bo w wyszukiwarce spotkałem się opiniami : 1) są pokusami- nie grzechem 2) zapytać spowiednika. Z góry dziękuje za odpowiedź. Pozdrawiam BARDZO Ciepło

Odpowiedź:

Natręctwa myślowe, gdy je oceniać z perspektywy moralnej, są najwyżej pokusą. Najwyżej, bo przecież niekoniecznie muszą dotyczyć czegoś, co mogłoby być grzechem. Są nim, gdy grzeszną myśl człowiek akceptuje (myśl nieczysta, bluźnierstwo).

W walce z tego typu natręctwami warto zachować spokój. To znaczy nie obawiać się, że ciągle balansuje się na krawędzi grzechu. Trzeba oddawać te sprawy Bogu. Ale ze spokojem. Powiedzieć mu rano: "Panie Boże, Ty wiesz, ze takie myśli mnie nachodzą. Ja się z nimi nie zgadzam, nie chcę Cię obrażać. Ale nie mam sił ciągle je odsuwać, bo im bardziej odsuwam, tym natarczywiej powracają. Pomóż mi w tym wszystkim nie stracić zdrowego rozsądku. Pomóż mi normalnie żyć". Potem, gdy myśl się pojawia, zachowywać się spokojnie. Może nie tyle ją odrzucać, co uznać w sercu, ze jest złą, niesprawiedliwa i powiedzieć jej "nie". Nie tyle samej myśli, co treści. Nawet jeśli nie zrobisz tego dość szybko nie martw sie. Rano powiedziałeś Bogu o swojej sprawie. On wie, ze to nie są Twoje myśli, ale ze Cię nachodzą. Od czasu do czasu westchnij wtedy do Pana Boga i powiedz, ze niczego co powiedziałeś rano nie odwołujesz. Ale spokojnie, bez paniki...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg