Anna 09.11.2007 01:52

Zadaję pytanie odpowiadającemu i nie wymagam odpowiedzi na forum. Mianowicie bulwersuja mnie pana odpowiedzi na temat kradzieży.Twierdzi pan że kradzież rzeczy o małej wartości nie jest grzechem ciężkim, z czym się nie zgadzam.
Przedstawię w skrócie swój problem. Jestem właścicielką małego sklepiku i jestem notorycznie okradana, są to rzeczy o niewielkiej wartości np.7,00-10,00 zł czasami więcej. i jeśli uczyni to kilka lub kilkanaście osób dziennie to robi się z tego niezła sumka w skali miesiąca, natomiast w skali roku to są naprawdę duże pieniądze.
Czesto serce mi rozdziela się z rozpaczy, bo mam świadomośc że pracuję na złodziei, z czego w większości to są katolicy, chodzący do kościoła. Natomist ja jeśli wydałabym klientowi resztę, oszukując Go o 10 groszy, uważam że miałabym grzech, który obciążalby moje sumienie. Dla mnie nie kradnij to nie kradnij!
Czy nadal uwaza pan, że Ci którzy kradną przedmioty o małej wartości nie mają grzechu ciężkiego?

Odpowiedź:

Nawet gdyby chciał nie odpowiem na Pani maila, bo go Pani nie podała...

Teologa moralna nie ocenia kradzieży pod kątem wielkości strat człowieka, którego okrada wielu ludzi, ale ze strony człowieka, który ukradł. Gdzieś trzeba ustawić granice między grzechem ciężkim a lekkim. Teologowie uznali, że może to być - mniej więcej - wartość jednej dniówki pracy człowieka raczej ubogiego. Nie jest to jednak granica sztywna. Okoliczności mogą sprawić, że nawet kradzież rzeczy mniej wartościowej kwalifikuje się jako grzech ciężki - np. mało wartościowej materialnie rodzinnej pamiątki, do której ktoś jest bardzo przywiązany.

Nie znaczy to jednak, że kradzież rzeczy mniej wartościowej nie jest grzechem wcale. Jest, ale lekkim. Chore jest chyba to, że ludzie lekceważą grzechy lekkie, a nawet uważają, ze skoro nie muszą się z czegoś spowiadać, to jest to automatycznie dobre. Tak nie jest. I rzeczywiście powinniśmy dokładać wszelkich starań, by tę sprawę wyjaśniać. Kradzież nawet drobnej rzeczy jest złem. Zwłaszcza gdy - jak w Pani przypadku - ktoś jest okradany przez wielu. Na ile jednak taka sytuacja powoduje zwiększenie winy konkretnego złodzieja, odpowiadający nie podejmuje sie rozstrzygać...

Jest jeszcze jedno: grzechy lekkie zasadniczo się nie sumują. Wyjątek stanowi sytuacja, gdy kilka czynów stanowi w istocie jeden, rozciągnięty w czasie czyn. Np. gdy ktoś wynosi całą maszynę po śrubce. Wina kogoś, kto kradzieże w sklepie uczynił stylem swojego życia, sposobem na utrzymanie, na pewno jest większa niż kogoś, komu zdarzyło się to raz w życiu... Bo w gruncie rzeczy powinien się spowiadać nie z tego, ze np. ukradł batonik w sklepie, ale że często kradnie w sklepie. Przy okazji widać tu, jak istotne w spowiedzi jest wyznanie, ile razy się dany grzech popełniało...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg